1. W skardze konstytucyjnej z 20 października 1998 r. Jacek B. wniósł o uznanie niezgodności z ustawą konstytucyjną postanowień
sądów: Rejonowego dla W.-Ś. z 14 listopada 1997 r., Wojewódzkiego w. W. z 11 marca 1998 r. oraz Sądu Najwyższego Izby Cywilnej
z 23 czerwca 1998 r. Postanowieniami tymi, w ocenie skarżącego, sądy – bez merytorycznego rozpatrzenia roszczeń – odmówiły
mu “konstytucyjnego prawa do sądu”, gwarantowanego przez art. 2, 45 ust. 1 i art. 77 ust. 2 konstytucji.
Uzasadniając swe żądanie skarżący wyjaśnił, że pozwem z 23 grudnia 1996 r. dochodził przed Sądem Rejonowym roszczenia o zapłatę
przeciwko Politechnice W. Roszczenie dotyczyło odsetek należnych od przyznanego mu i niewypłaconego w terminie stypendium
oraz nagrody rektorskiej, a także zapłaty przyznanej mu zapomogi. Pozew został odrzucony, ze względu na niedopuszczalność
drogi sądowej. Sąd rejonowy uznał, że sprawa nie ma charakteru cywilnoprawnego w rozumieniu przepisów kodeksu postępowania
cywilnego. Stosunkowi prawnemu istniejącemu między powodem, który był studentem Politechniki W., a jego uczelnią brak cechy
równorzędności, właściwej stosunkom cywilnoprawnym. W ocenie sądu, przyznanie studentowi stypendium jest konsekwencją jednostronnej
decyzji organu uczelni, którą student może kwestionować tylko poprzez odwołanie się do organów wyższego szczebla w tejże uczelni.
Taka sytuacja jest charakterystyczna dla stosunków natury publiczno-prawnej. Skoro roszczenie podstawowe, o zapłatę stypendium,
nie jest roszczeniem cywilnoprawnym, także żądanie odsetek od tego świadczenia nie jest sprawą cywilną. W konsekwencji sąd
odrzucił pozew. Zażalenie od postanowienia zostało następnie oddalone przez sąd wojewódzki, który w pełni podzielił zapatrywania
sądu rejonowego co do charakteru prawnego roszczeń powoda.
Skarżący, dążąc do uzyskania rozstrzygnięcia, wniósł kasację od postanowienia sądu wojewódzkiego. Ten ostatni odrzucił kasację
na posiedzeniu niejawnym, ponieważ wartość przedmiotu sporu wynosiła 700 zł, podczas gdy wyznaczona przez art. 393 pkt 1 kpc
dolna granica wartości przedmiotu zaskarżenia wynosi pięć tysięcy złotych (od 1 lipca 2000 r. – 10.000 zł, ustawa zmieniająca
Kodeks postępowania cywilnego z 24 maja 2000 r.; Dz.U. Nr 48, poz. 554). Kasacja nie przysługuje w sprawach o niższej wartości.
Od tej decyzji sądu wojewódzkiego skarżący złożył zażalenie do Sądu Najwyższego. Sąd Najwyższy postanowieniem z 23 czerwca
1998 r. oddalił zażalenie. Tym samym tryb dochodzenia roszczenia uległ wyczerpaniu.
20 października 1998 r. skarżący, zachowując termin z art. 46 ust. 1 ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, wniósł skargę konstytucyjną,
w której uzasadnieniu wskazał na naruszenie art. 2, 45 ust. 1 i art. 77 ust. 2 konstytucji. 28 października 1998 r. zarządzeniem
sędziego Trybunału Konstytucyjnego skarżący został wezwany do usunięcia braków formalnych skargi, w szczególności przez dokładne
określenie przepisów, którym zarzuca niezgodność z konstytucją oraz przez wskazanie, jakie prawa lub wolności konstytucyjne
zostały naruszone przez ostateczne rozstrzygnięcie sprawy. Uzupełniając skargę, w przesłanym do Trybunału Konstytucyjnego
piśmie procesowym z 8 listopada 1998 r., skarżący wyjaśnił, że przedmiotem skargi są: art. 1, 2, 392, 393 kodeksu postępowania
cywilnego oraz art. 2 ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych. Zastosowanie tych przepisów, w ocenie skarżącego, całkowicie
pozbawia go konstytucyjnego prawa do sądu wynikającego z art. 45 ust. 1 konstytucji oraz ogranicza to prawo w sposób nie znajdujący
usprawiedliwienia w art. 31 ust. 3 i art. 177 konstytucji. Z kolei art. 392 i 393 pkt 1 kpc wyłączają nadzór Sądu Najwyższego
nad orzecznictwem, co narusza art. 183 ust. 1 konstytucji. Wreszcie, skarżący dostrzega niezgodność art. 2 ustawy – Prawo
o ustroju sądów powszechnych z art. 177 konstytucji. Ponadto skarżący, w wykonaniu zarządzenia sędziego Trybunału, dołączył
do akt dokumenty konieczne dla ustalenia zachowania terminu do wniesienia skargi konstytucyjnej.
Trybunał Konstytucyjny postanowieniem z 17 lutego 1999 r., po wstępnym rozpoznaniu na posiedzeniu niejawnym skargi konstytucyjnej
Jacka B., odmówił nadania jej dalszego biegu. W uzasadnieniu Trybunał wyjaśnił, iż skarżący, mimo wezwania, nie wskazał, w
jaki sposób zaskarżone przepisy naruszyły jego konstytucyjne prawa lub wolności. Z treści pism formułowanych przez skarżącego
należy wnosić raczej, że naruszenie praw było efektem działania organów stosujących prawo, a nie ustawodawcy. Skarżący, w
ocenie Trybunału, nie wykazał, że niemożność dochodzenia przez niego roszczeń jest wynikiem brzmienia art. 1 i 2 kpc. Trybunał
podkreślił ponadto, iż zarzut naruszenia art. 2, 177 i 183 ust. 1 konstytucji nie może być przedmiotem skargi konstytucyjnej;
dla jej uzasadnienia nie wystarczy bowiem wskazanie naruszenia przepisu konstytucji, lecz trzeba wykazać, że chodzi o przepis
wyrażający konstytucyjne prawo podmiotowe skarżącego. Względy te legły u podstaw odmowy nadania skardze dalszego biegu.
1 marca 1999 r. skarżący wniósł zażalenie na postanowienie Trybunału Konstytucyjnego. Zarzucił w nim między innymi błędne
ustalenie przez Trybunał, iż art. 2, 177 i 183 ust. 1 konstytucji nie mogą być przedmiotem skargi konstytucyjnej, oraz że
w skardze nie wskazano sposobu naruszenia praw skarżącego. Zakwestionował też tezę, iż naruszenie jego praw było skutkiem
działania organów stosujących prawo, a nie ustawodawcy. W uzasadnieniu skarżący wyjaśnił, że – w jego ocenie – prawa i wolności
konstytucyjne muszą być ujmowane systemowo; żaden przepis konstytucji “nie stanowi bytu samego w sobie”, lecz musi być interpretowany
w powiązaniu z innymi. Na treść prawa do sądu składa się nie tylko art. 45 ust. 1, ale także art. 177 konstytucji, stąd oba
przepisy stanowią właściwy wzorzec kontroli. Z kolei powołanie art. 2 konstytucji, ze względu na jego zakres, może być uznane
za zbędne, lecz na pewno nie zakazane. Konstytucyjne prawo do sądu, zdaniem skarżącego, nakazuje ustawodawcy takie ukształtowanie
właściwości sądów, aby w każdej sprawie jednostka miała możliwość uzyskania orzeczenia sądowego, wiążącego rozstrzygnięcia
w danej sprawie. Ustawodawca, definiując w art. 1 kpc sprawy cywilne sensu stricto, tylko te sprawy dopuścił do rozpoznawania i rozstrzygania przez sądy powszechne. Skarżący wyraził przekonanie, że ograniczenia
dokonane przez ustawodawcę w kwestionowanych przepisach regulujących właściwość pozbawiły go proceduralnej możliwości rozstrzygnięcia
sprawy przez sąd, co narusza konstytucyjne prawo do sądu.
Postanowieniem z 18 maja 1999 r. Trybunał Konstytucyjny uwzględnił zażalenie skarżącego i nadał sprawie dalszy bieg. Zdaniem
Trybunału, dopiero w zażaleniu na postanowienie o odmowie nadania sprawie biegu skarżący wskazał, iż prawem podmiotowym, które
– w jego ocenie – zostało naruszone, jest prawo do sądu. Wobec spełnienia ustawowych wymagań stawianych skardze konstytucyjnej
możliwe stało się jej rozpoznanie.
2. Prokurator Generalny w piśmie z 27 lipca 1999 r przedstawił stanowisko, zgodnie z którym art. 1 i 2 kodeksu postępowania
cywilnego nie są zgodne z art. 45, 77 w związku z art. 177 oraz 2 konstytucji. Jednocześnie przepisy te, według stanowiska
Prokuratora, nie są niezgodne z art. 183 konstytucji. Prokurator Generalny wniósł też o umorzenie, na podstawie art. 39 ust.
1 ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, postępowania w części dotyczącej niekonstytucyjności art. 2 ustawy – Prawo o ustroju
sądów powszechnych.
W ocenie Prokuratora Generalnego treść art. 77 ust. 2 konstytucji, który stanowi, iż ustawa nie może nikomu zamykać drogi
sądowej do dochodzenia naruszonych praw i wolności, oznacza poszerzenie kręgu spraw należących do drogi sądowej. Obok spraw
karnych, cywilnych, z zakresu prawa rodzinnego, prawa pracy, ubezpieczeń społecznych oraz spraw rozpoznawanych przez NSA,
pojawiły się sprawy, “w których idzie o dochodzenie wolności i praw”. Powołując się na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego
z 11 stycznia 1995 r. (W. 17/94, OTK z 1995 r., cz. I, poz. 18) Prokurator Generalny podkreślił, że prawo do sądu jest jednym z fundamentalnych założeń demokratycznego
państwa prawnego. Nie może być rozumiane jedynie formalnie, jako dostępność drogi sądowej w ogóle, lecz jako materialna możliwość
uzyskania sądowej ochrony prawnej, nawet wtedy, gdy brak pozytywnego przepisu przewidującego drogę sądową. Z orzecznictwa
Trybunału wynika, że art. 45 ust. 1 oraz art. 77 ust. 2 konstytucji dla ustawodawcy są źródłem obowiązku ustanowienia takiej
regulacji prawnej, która zapewni rozpoznanie sprawy przez sąd na żądanie uprawnionego.
Kodeks postępowania cywilnego, jak stanowi jego art. 1, jest ustawą regulującą postępowanie nie tylko w sprawach ze stosunków
cywilnoprawnych, ale także w innych sprawach, jeśli to wynika z przepisów szczególnych. Art. 2 ust. 1 kpc wprowadza domniemanie
drogi sądowej w sprawach cywilnych. Prokurator zwraca uwagę, że Sąd Najwyższy interpretuje art. 1 kpc jako wymagający szczególnej
podstawy prawnej do dochodzenia przed sądem roszczeń nie wynikających ze stosunków prawa cywilnego. Rozstrzygnięcia, jakie
zapadły w sprawie skarżącego są – w ocenie prokuratora – zgodne z tą linią orzecznictwa. Ponieważ odsetki, których domagał
się skarżący, wiązały się z opóźnieniem spełnienia świadczenia ze stosunku administracyjno-prawnego, dla dopuszczalności drogi
sądowej konieczne byłoby istnienie pozytywnego przepisu w tej kwestii, zawartego w ustawie o szkolnictwie wyższym.
W ocenie Prokuratora Generalnego fakt, że dopuszczalność drogi sądowej w sprawach nie wynikających ze stosunków cywilnoprawnych
wymaga pozytywnego przepisu ustawy (przepisu szczególnego), narusza prawo do sądu w kształcie nadanym mu przez konstytucję.
Dlatego Prokurator Generalny podziela pogląd skarżącego, iż jego prawo do sądu doznało ograniczeń. Art. 1 i 2 kpc w zakresie,
w jakim zamykają drogę do sądu nie są zgodne z art. 45 ust. 1, art. 77 ust. 2 w związku z art. 177 konstytucji. Tym samym
są również sprzeczne z zasadą państwa prawnego wyrażoną w art. 2 konstytucji.
Odnosząc się do art. 2 ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych, Prokurator Generalny zauważył, iż przepis ten nie był
podstawą wydania orzeczeń sądowych, które legły u podstaw skargi. W konsekwencji, zgodnie z art. 79 konstytucji, nie może
być przedmiotem skargi. Uzasadnia to umorzenie postępowania w tym zakresie.
Prokurator Generalny uznał, że brak podstaw do przyjęcia, że zaskarżone przepisy naruszają art. 183 ust. 1 konstytucji. Przepis
ten określa bowiem kompetencje Sądu Najwyższego, a nie prawa i wolności, których naruszenie daje podstawę do wniesienia skargi
konstytucyjnej. Dodatkowo Prokurator podkreślił, że kasacja wnoszona do Sądu Najwyższego jest nadzwyczajnym środkiem odwoławczym;
ograniczenie jej dopuszczalności nie może być utożsamiane z ograniczeniem prawa do sądu.
3. Marszałek Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej w piśmie z 31 stycznia 2000 r. wyraził stanowisko, iż zaskarżone przepisy nie
naruszają postanowień konstytucji. W piśmie zwrócono uwagę, iż przepisy dotyczące pomocy materialnej dla studentów studiów
dziennych jasno określają pozycję studenta jako podległą wobec uczelni. Sprawa skarżącego nie miała więc charakteru cywilnego
i mogła być rozstrzygana tylko w dwuetapowym postępowaniu wewnątrzuczelnianym; kończy się ostateczną decyzją rektora.
Odnosząc się do zarzutu niekonstytucyjności art. 392 i 393 ust. 1 kpc, Marszałek Sejmu podkreślił, że przepisy te, limitując
dopuszczalność kasacji, nie naruszają konstytucji, gdyż art. 176 konstytucji daje gwarancje jedynie postępowania dwuinstancyjnego.
Zaskarżone przepisy nie są też sprzeczne z art. 183 ust. 1 konstytucji, zawierającym ogólną dyspozycję co do nadzoru Sądu
Najwyższego nad działalnością sądów powszechnych. Treść tej normy jest rozwinięta w ustawach zwykłych; kasację przewidziano
tylko w sprawach niezwykle skomplikowanych, zawiłych, o daleko idących skutkach.
W ocenie Marszałka Sejmu także art. 2 ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych nie narusza konstytucji. Przepis ten jest
dopełnieniem treści art. 177 konstytucji, gdyż wskazuje sprawy podlegające rozpoznaniu przez sądy powszechne. Sprawa skarżącego
nie mogła być rozpoznana przez sąd, ponieważ “nie została mocą ustawy skierowana do takiego rozpoznania”.
1. W pierwszej kolejności Trybunał zajął się określeniem zakresu kontroli konstytucyjnej. Skarżący bowiem w każdym z trzech
pism skierowanych do Trybunału wskazał inne jej wzorce. Początkowo, w uzasadnieniu skargi z 20 października 1998 r., powołał
art. 2, 45 ust. 1 i art. 77 ust. 2 konstytucji. Następnie, w piśmie z 8 listopada 1998 r., pomijając wzorzec z art. 77 ust.
2, dodał art. 31 ust. 3, art. 177 oraz 183 ust. 1 konstytucji. Wreszcie, w zażaleniu z 1 marca 1999 r., zostały powołane wszystkie
wcześniej wskazywane wzorce, a ponadto – już nie jako wzorzec kontroli, lecz w uzasadnieniu – art. 176 ust. 2 konstytucji.
Na rozprawie pełnomocnik skarżącego potwierdził, że pominięty w odpowiedzi skarżącego na wezwanie Trybunału do usunięcia braków
art. 77 ust. 2 konstytucji nie stanowi wzorca kontroli w niniejszej sprawie. Wątpliwości budzi także wskazanie przez skarżącego
przepisów, które mają podlegać kontroli, w szczególności objęcie nią art. 2 prawa o ustroju sądów powszechnych. Oceny powołanych
wzorców konstytucyjnych, jak i norm poddanych kontroli, Trybunał dokonał mając na względzie art. 79 ust. 1 konstytucji określający
zakres kontroli konstytucyjnej w sprawach toczących się na skutek wniesienia skargi.
2. Trybunał Konstytucyjny w pierwszej kolejności zajął się odpowiedzią na pytanie, które przepisy obowiązującej konstytucji
statuują i określają treść prawa do sądu.
Prawo do sądu, choć swój bezpośredni wyraz znalazło dopiero w Konstytucji z 2 kwietnia 1997 r., przynajmniej od 1989 r. traktowane
było jako element polskiego systemu prawnego. Znajdowało ono wyraz w ratyfikowanych przez Polskę normach prawa międzynarodowego:
art. 14 ust. 1 zd. 2 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych oraz art. 6 ust. 1 zd. 1 Konwencji o Ochronie
Praw Człowieka i Obywatela. Na tle przepisów konstytucyjnych utrzymanych w mocy przez art. 77 Ustawy Konstytucyjnej z 17 października
1992 r. (Dz.U. Nr 84, poz. 426), podstawy normatywnej prawa do sądu upatrywano w art. 1 w związku z art. 56 ust. 1 tych przepisów
(por. orzeczenia TK: sygn. K. 3/91 i K. 8/91, OTK w 1992 r., cz. I, s. 31-35, s. 81-84, K. 14/96, OTK ZU Nr 2/1997, poz. 16). Stanowiło ono zatem element zasady demokratycznego państwa prawnego i było rozumiane jako dyrektywa
dla ustawodawcy, by wydane wcześniej przepisy wyłączające sądową ochronę praw obywateli dostosować do konstytucyjnej zasady.
Jednocześnie zasada prawa do sądu miała stanowić wskazówkę interpretacyjną przy wykładni obowiązujących przepisów (por. M.
Wyrzykowski [w:] Zasady podstawowe polskiej konstytucji, Warszawa 1998, s. 81).
W Konstytucji z 1997 r. prawo do sądu zostało expressis verbis wyrażone w art. 45 ust. 1, zgodnie z którym “każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej
zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd”. Przepis ten, zamieszczony w rozdziale poświęconym wolnościom
i prawom osobistym człowieka i obywatela, jest źródłem prawa podmiotowego przysługującego jednostce. Miejsce art. 45 w systematyce
konstytucji wskazuje na autonomiczny charakter prawa do sądu. Nie jest ono jedynie instrumentem umożliwiającym wykonywanie
innych praw i wolności konstytucyjnych, lecz ma byt samoistny i podlega ochronie niezależnie od naruszenia innych praw podmiotowych
(por. A. Wróbel, Glosa do trzech wyroków Trybunału Konstytucyjnego, Przegląd Sejmowy z 2000 r., nr 1, s. 208). Konstytucyjna formuła prawa do sądu ma także inne znaczenie; stanowi zasadę prawa konstytucyjnego
i w tym sensie jest dyrektywą tworzenia prawa i dyrektywą interpretacyjną. Trybunał Konstytucyjny wskazuje trzy zasadnicze
elementy składające się na prawo do sądu:
“1) prawo dostępu do sądu, tj. prawo uruchomienia procedury przed sądem – organem o określonej charakterystyce (niezależnym,
bezstronnym i niezawisłym);
2) prawo do odpowiedniego ukształtowania procedury sądowej, zgodnie z wymogami sprawiedliwości i jawności;
3) prawo do wyroku sądowego, tj prawo do uzyskania wiążącego rozstrzygnięcia danej sprawy przez sąd” (K. 28/97, OTK ZU Nr 4/1998, poz. 50, s. 299).
Poza art. 45 ust. 1 konstytucji, powszechnie uważanym za normę statuującą prawo do sądu, wśród przepisów decydujących o kształcie
tego prawa w polskim systemie prawnym wskazuje się także na art. 77 ust. 2 konstytucji, który ujmuje prawo do sądu niejako
w formule negatywnej; jest to adresowany do ustawodawcy zakaz stanowienia przepisów, które zamykałyby komukolwiek drogę sądową
do dochodzenia naruszonych wolności i praw. Odstępstwo od tej zasady jest dopuszczalne tylko na podstawie wyraźnego postanowienia
konstytucyjnego. Ustawodawca zwykły nie może w sposób arbitralny pozbawiać prawa do sądu. (por. K. 28/97, OTK ZU Nr 4/1998, poz. 50, s. 300; K. 1/98, OTK ZU Nr 1/1999, poz. 3, s. 45; K. 20/98, OTK ZU Nr 1/1999, poz. 5, s. 71). Na kształt prawa do sądu składają się także: art. 173 głoszący niezależność sądów i trybunałów,
art. 177 wprowadzający domniemanie właściwości sądów powszechnych we wszystkich sprawach z wyjątkiem spraw ustawowo zastrzeżonych
do właściwości innych sądów oraz art. 178 konstytucji, stanowiący o niezawisłości sędziów (por. K. 1/98, OTK ZU Nr 1/1999, poz. 3, s. 45; J. Oniszczuk, Prawo do sądu w orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego, Biuletyn Trybunału Konstytucyjnego, 1999, nr 2-3, s. 83 i n. i tam analizowane orzeczenia).
Podkreśla się, że regulacja prawa do sądu w Konstytucji RP czyni zadość standardom wynikającym z art. 6 Konwencji Praw Człowieka
i Obywatela, który to przepis – stanowiąc zasadę należytego, rzetelnego postępowania – nie narzuca jednolitego wzorca procedury
przed organami państwowymi poszczególnych państw (por. A. Redelbach, Sądy a ochrona praw człowieka, Toruń 1999, s. 247, 248). W doktrynie zwrócono nawet uwagę, że “w porównaniu do standardów międzynarodowych ochrony praw człowieka
konstytucyjne ujęcie prawa do sądu ma szerszy zasięg, gdyż nie zawarto w nim ograniczenia przedmiotowego tego prawa, w sensie
powiązania go z konkretną kategorią spraw” (B. Gronowska, op.cit., s. 100).
Powołane w skardze wzorce kontroli konstytucyjnej należy skonfrontować z powyższymi ustaleniami w kwestii konstytucyjnych
podstaw prawa do sądu.
1. Przystępując do analizy istoty zarzutu sformułowanego przez skarżącego, a zatem zarzutu naruszenia przez art. 1 i 2 kpc
przepisów konstytucji statuujących prawo do sądu wskazanych w skardze, tj. art. 2, 45 ust. 1 w zw. z art. 31 ust. 3 oraz art.
177, Trybunał uznał za konieczne skonfrontowanie zakresu przedmiotowego spraw przekazanych sądom na podstawie kodeksu postępowania
cywilnego z wzorcem konstytucyjnym. Z art. 45 ust. 1 ustawy zasadniczej wynika, że prawo do sądu obejmuje “sprawy” dotyczące
jednostek i innych podmiotów tego prawa. Ustawodawca konstytucyjny nie zdefiniował pojęcia “sprawy”, którym posłużył się kształtując
prawo do sądu; brak też jednoznacznego określenia tego pojęcia i w orzecznictwie. Występuje ono w różnych znaczeniach na tle
poszczególnych gałęzi prawa. Odwołanie się do nich, jak wyjaśnił Trybunał Konstytucyjny w swym orzecznictwie, nie wystarczy
jednak do objaśnienia pojęcia “sprawy” w znaczeniu konstytucyjnym. Trybunał przyjmuje bowiem, że konstytucyjne pojęcie “sprawy”
ma – przynajmniej w pewnej mierze – znaczenie autonomiczne (por. wyrok z 10 maja 2000 r., K. 21/99, OTK ZU Nr 4/2000, poz. 109, s. 30). Termin “sprawa” należy odnosić niewątpliwie do sporów prawnych między osobami fizycznymi
i prawnymi; obejmuje on spory wynikające ze stosunków cywilnoprawnych, administracyjno-prawnych oraz rozstrzyganie o zasadności
zarzutów karnych. Jego znaczenie nie wyczerpuje się jednak na tym katalogu; generalnie chodzi o “rozstrzyganie o prawach danego
podmiotu”. Do kategorii praw, o których rozstrzyga sąd sprawujący wymiar sprawiedliwości należą więc “wszelkie inne prawa,
których istnienie wynika z całokształtu obowiązujących regulacji prawa materialnego” (tamże, s. 30, 31). Prawo do sądu nie obejmuje natomiast sporów, w które nie jest uwikłany choćby jeden podmiot prawa prywatnego
(K. 28/97, OTK ZU Nr 4/1998, poz. 50, s. 300). Trybunał wyraził też pogląd o charakterze ogólnym, iż “Prawo do sądu oznacza dla ustawodawcy
obowiązek ustanowienia regulacji prawnej, która zapewni rozpatrzenie sprawy przez sąd, na żądanie zainteresowanego” (tamże, s. 302). Przy rozpatrywaniu niniejszej skargi szczególnego podkreślenia wymaga stanowisko Trybunału Konstytucyjnego, zgodnie
z którym prawo do sądu przysługuje niezależnie od tego, czy podmioty pozostające w sporze rzeczywiście są związane stosunkiem
materialno-prawnym, czy też – wbrew twierdzeniu jednej ze stron – w konkretnym przypadku żaden stosunek prawny ich nie łączy
(tamże, s. 300). Tylko takie rozumienie pojęcia “sprawy” stwarza gwarancje, iż ochrona sądowa przyznana obywatelom ma charakter
rzeczywisty. Jeszcze przed wejściem w życie obowiązującej Konstytucji Trybunał Konstytucyjny podkreślał, że “w państwie prawnym
prawo do sądu nie może być rozumiane jedynie formalnie, jako dostępność drogi sądowej w ogóle, lecz i materialnie, jako możliwość
prawnie skutecznej ochrony praw na drodze sądowej” (W. 14/94, OTK w 1995 r., cz. I, s. 219).
Z takim rozumieniem konstytucyjnego pojęcia sprawy i – w konsekwencji – przedmiotowego zakresu prawa do sądu należy skonfrontować
treść zaskarżonych przepisów kodeksu postępowania cywilnego. Art. 1 kpc głosi, iż kodeks “normuje postępowanie sądowe w sprawach
ze stosunków z zakresu prawa cywilnego, rodzinnego i opiekuńczego oraz prawa pracy, jak również w sprawach z zakresu ubezpieczeń
społecznych oraz w innych sprawach, do których przepisy tego kodeksu stosuje się z mocy ustaw szczególnych (sprawy cywilne)”.
Z kolei art. 2 w § 1 kpc stanowi, że do rozpoznawania spraw cywilnych powołane są sądy powszechne, o ile sprawy te nie należą
do właściwości sądów szczególnych, oraz Sąd Najwyższy. Zgodnie z art. 2 § 3 kpc w postępowaniu sądowym nie są rozpoznawane
sprawy cywilne przekazane przepisami szczególnymi do właściwości innych organów.
W ocenie Trybunału Konstytucyjnego decydująca dla oceny konstytucyjności tych przepisów jest interpretacja pojęcia “sprawa
cywilna”. Wobec wyliczenia w powołanym art. 1 kpc kilku konkretnych dziedzin prawa objętych drogą sądową (rodzinne, opiekuńcze,
prawo pracy, ubezpieczeń społecznych), największe znaczenie ma ustalenie, co należy rozumieć przez sprawy “z zakresu prawa
cywilnego”. Analiza tego pojęcia nie może mieć charakteru teoretycznego. Nie wystarczy też skupić się na literalnym brzmieniu
zaskarżonych przepisów. Konieczne jest prześledzenie ich interpretacji dokonywanej w doktrynie i orzecznictwie oraz zbadanie,
jak są one odczytywane w praktyce. Zabieg ten jest konieczny tym bardziej, że w ostatnich latach stanowisko orzecznictwa,
a zwłaszcza Sądu Najwyższego, co do znaczenia art. 1 i 2 kpc ulegało pewnym zmianom.
2. W pierwszej kolejności Trybunał Konstytucyjny sięgnął do poglądów doktryny na temat przedmiotu procesu cywilnego. Poglądy
te kształtowały się i ewoluowały w toku rozwoju historycznego. Obecnie uznaje się, że przedmiotem procesu jest tzw. roszczenie
procesowe, oderwane od materialno-prawnego “usprawiedliwienia” roszczenia zgłaszanego w pozwie (por. W. Siedlecki, Postępowanie cywilne. Zarys Wykładu, Warszawa 1987, s. 164-165; K. Korzan, Roszczenie procesowe jako przedmiot postępowania cywilnego w kontekście prawa dostępu do sądu i prawa do powództwa, Księga
Pamiątkowa ku czci Profesora W. Broniewicza, Łódź 1998, s. 184 oraz powołana tam literatura polska i zagraniczna). Roszczenie procesowe, to sama możliwość wniesienia
sprawy do sądu i żądania ochrony. Roszczenie procesowe jest instytucją czysto procesową, czasem nie mającą odzwierciedlenia
w prawie cywilnym materialnym. Obowiązkiem sądu jest zajęcie się roszczeniem procesowym i to niezależnie od tego, czy jest
ono merytorycznie uzasadnione. W chwili, gdy pozew wpływa do sądu, sąd dokonuje jego oceny według treści żądania. Przedmiotem
oceny na tym etapie postępowania jest bowiem wyłącznie roszczenie procesowe, a zatem twierdzenie powoda o istnieniu albo niestnieniu określonej normy indywidualno-konkretnej przedstawione sądowi celem wiążącego ustalenia tego
istnienia albo nieistnienia” (W. Broniewicz, Postępowanie cywilne w zarysie, Warszawa 1996, s. 147, szerzej: H. Pietrzkowski, Prawo do sądu, Przegląd Sądowy 1999, nr 11-12, s. 11, 12). Jeśli według twierdzeń powoda zawartych w pozwie, między nim a pozwanym istnieje
stosunek cywilnoprawny, droga sądowa jest dopuszczalna i pozew nie może być odrzucony z powodu jej braku. Proces przed sądem
ma dopiero wykazać, czy twierdzenie będące jego przedmiotem znajduje podstawę w przepisach prawa materialnego. “Posiadanie
zatem prawa, którego ochrony się żąda, potrzebne jest nie do wszczęcia, lecz do wygrania procesu” (K. Korzan, op.cit., s. 186). Ujmując tę kwestię inaczej, formułuje się tezę, że “sprawa cywilna to nic innego jak abstrakcyjny stosunek prawny
z zakresu prawa cywilnego”; proces ma na celu wiążące ustalenie istnienia albo nieistnienia konkretnego stosunku cywilnoprawnego
między powodem i pozwanym.
Przedstawiciele doktryny piszący współcześnie o przedmiocie procesu cywilnego podkreślają związek zachodzący między jego ujęciem
a konstytucyjnym prawem do sądu. Stanowisko w kwestii przedmiotu procesu determinuje bowiem zakres tzw. “prawa do powództwa”.
To prawo jest z kolei środkiem, za pomocą którego obywatele realizują przysługujące im prawo dostępu do sądu. Konstytucja
z 1997 r., zdaniem przedstawicieli doktryny, nadała koncepcji prawa do powództwa nowy wymiar (por. K. Korzan, op.cit., s. 181). Zwrócono przy tym uwagę na zależność między ustrojem politycznym i społeczno-gospodarczym a tendencjami w zakresie
ujmowania przedmiotu procesu. W okresie realnego socjalizmu lansowana była teoria tzw. rzeczywistego przedmiotu procesu, która
nakładała na sąd obowiązek badania stosunków występujących poza ramami procesu w realiach prawno-społecznych. Konsekwencją
tej teorii była “opcja materialno-prawna przy określaniu przedmiotu procesu” (K. Korzan, op.cit., s. 185). W krańcowym przypadku oznacza ona upoważnienie sądu do merytorycznej analizy żądania pozwu w celu ustalenia dopuszczalności
drogi sądowej.
Przemiany polityczno-ustrojowe i społeczno-gospodarcze, jakie dokonały się w Polsce po 1989 r., a także treść przepisów obowiązującej
konstytucji, nakazują zdecydowane odejście od tych teorii przedmiotu procesu przyjmowanych w poprzednim okresie, które – poprzez
dopuszczenie niejako wstępnego badania merytorycznej zasadności zgłaszanych roszczeń – ograniczały prawo do powództwa. Właściwe
ujęcie przedmiotu procesu, tj. traktowanie go jako twierdzenia powoda o istnieniu lub nieistnieniu prawa, gwarantuje podmiotom
daleko idącą możliwość występowania z powództwem. Szeroka dostępność powództwa jest “poważnym orężem w walce o przestrzeganie
w demokratycznym państwie prawa zasady, że państwo jako organizacja polityczna pełni funkcję służebną wobec obywateli, co
wyklucza traktowanie ich jak wasali” (K. Korzan, op.cit., s. 182). O dopuszczalności drogi sądowej sąd musi zatem decydować kierując się jedynie treścią pozwu, powołanymi w nim
przepisami, a nie oceną zasadności żądania. Dopuszczalność drogi sądowej nie zależy bowiem ani od wykazania istnienia roszczenia,
ani też od stosunku prawnego między stronami. Za takim ujęciem, uzasadnianym dotąd argumentami natury prawno-procesowej, przemawia
dziś dodatkowo w treść art. 177 konstytucji, zgodnie z którym “sądy powszechne sprawują wymiar sprawiedliwości we wszystkich
sprawach z wyjątkiem spraw ustawowo zastrzeżonych dla właściwości innych sądów”. Trybunał Konstytucyjny w swym orzecznictwie
przyjmuje, że “Ustawa zasadnicza wprowadza swoiste domniemanie drogi sądowej” (por. wyrok z 9 czerwca
1998 r., K. 28/97, OTK ZU Nr 4/1998, poz. 50, s. 300). Gwarancja prawa do sądu oznacza, że ustawodawcy zwykłemu pozostaje jedynie swoboda wyboru
właściwej drogi sądowej – przed sądem powszechnym lub administracyjnym (tamże, s. 39). W braku wskazania, iż w konkretnej sprawie, z którą zainteresowany zwrócił się do sądu powszechnego, kompetentny
jest inny sąd – sąd powszechny powinien sprawę rozpoznać merytorycznie. Tak należy rozumieć konsekwencje konstytucyjnego domniemania
ustanowionego w art. 177 ustawy zasadniczej.
3. Trybunał Konstytucyjny analizował następnie, czy przedstawione poglądy doktryny znajdują odzwierciedlenie w orzecznictwie.
W ostatnim okresie zapadło kilka doniosłych orzeczeń Izby Cywilnej Sądu Najwyższego dotyczących dopuszczalności drogi sądowej.
Tak więc teza postanowienia z 22 kwietnia 1998 r. (I CKN 1000/97, OSN 1999, nr 1, poz. 6) brzmi: “Droga sądowa jest dopuszczalna, jeżeli powód opiera swoje roszczenia procesowe na zdarzeniach
prawnych, które mogą stanowić źródło stosunków cywilnoprawnych”. To sformułowanie zwraca uwagę przede wszystkim na fakt, że
na etapie podejmowania decyzji w sprawie dopuszczalności drogi sądowej sąd nie jest uprawniony do rozstrzygania o zasadności
roszczenia powoda; nawet gdy sąd jest przekonany o braku podstaw materialno-prawnych do zasądzenia powództwa, ma obowiązek
merytorycznego rozpoznania sprawy, jeśli tylko w pozwie sformułowane są żądania opierające się na normach cywilnoprawnych.
W uzasadnieniu podkreślono ponadto, że sprawami cywilnymi w rozumieniu art. 1 kpc są nie tylko sprawy ze stosunków cywilnoprawnych
w rozumieniu art. 1 kodeksu cywilnego. Działaniem lub zaniechaniem, którego skutki mogą być rozpoznawane na drodze sądowej
są nie tylko zdarzenia cywilnoprawne regulowane w kodeksie cywilnym, takie jak czynność prawna czy też czyn niedozwolony,
ale także akty administracyjne wywołujące skutki w zakresie prawa cywilnego. Droga sądowa jest dopuszczalna zawsze wtedy,
gdy powód opiera swoje roszczenie na zdarzeniach prawnych, z których takie skutki mogą wynikać. Jej dopuszczalność w żadnym
razie nie zależy od wykazania istnienia roszczenia, ani też stosunku prawnego między stronami. Zadaniem sądu rozpatrującego
sprawę jest dopiero zbadanie prawdziwości i zasadności roszczeń powoda. Podobne sformułowania znajdujemy w postanowieniu Sądu
Najwyższego z 10 marca 1999 r. (II CKN 340/98, OSN 1999, nr 9, poz. 161). W tezie podkreślono, że “dopuszczalność drogi sądowej zależy od okoliczności faktycznych przytoczonych
przez powoda jako podstawa roszczenia, nie jest natomiast warunkowana wykazaniem istnienia tego roszczenia; nie jest także
uzależniona od zarzutów pozwanego ani zastosowanego przez niego sposobu obrony.”
Konieczne jest podkreślenie, że w stanach faktycznych będących podstawą obu rozstrzygnięć chodziło o skutki działań władczych
administracji publicznej. Sąd Najwyższy rozpatrywał więc kwestię dopuszczalności drogi sądowej w sprawach dotyczących roszczeń
nie mających swego źródła w stosunkach cywilnoprawnych. Wręcz przeciwnie, w obu przypadkach chodziło o skutki działań władczych
organów państwa. Mimo to, dopuszczalność drogi sądowej przed sądem cywilnym została uznana.
W uzasadnieniu postanowienia z 6 kwietnia 2000 r. (II CKN 285/2000, dotąd niepublikowane) Sąd Najwyższy zwrócił uwagę na konstytucyjny walor zakresu dopuszczalności drogi sądowej. Na szczególne
podkreślenie zasługuje sformułowanie, iż “wątpliwości dotyczące przedmiotowego zakresu prawa do sądu powinny być wyjaśnione
przy założeniu konstytucyjnego domniemania prawa do sądu”.
Trybunał Konstytucyjny podkreśla za Sądem Najwyższym, że zaprezentowane stanowisko Izby Cywilnej w kwestii dopuszczalności
drogi sądowej nawiązuje do linii orzecznictwa zarysowanej jeszcze pod rządem kodeksu postępowania cywilnego z 1930 r. Z drugiej,
strony Sąd Najwyższy słusznie zwrócił uwagę na “pewną nieprzystawalność do współczesnych realiów” wpisanej do księgi zasad
prawnych uchwały Sądu Najwyższego z 20 kwietnia 1970 r. (III CZP 4/70, OSN 1970, nr 9, poz. 146), zgodnie z którą droga sądowa nie jest dopuszczalna, gdy z twierdzeń powoda lub przytoczonych przez
niego okoliczności wynika w sposób oczywisty, że między powodem i pozwanym nie istnieje żaden stosunek prawny, który mógłby
stanowić podstawę żądania pozwu (uzasadnienie uchwały z 10 marca 1999, OSN 1999, nr 9, s. 58, 59).
Niestety, także współcześnie zapadają orzeczenia będące wyrazem takiego właśnie ujęcia przedmiotu procesu. Przykładem może
być teza orzeczenia Sądu Apelacyjnego w Krakowie (I ACz 247/91, OSP 1994, nr 12, poz. 245), zgodnie z którą “Zgłoszone przez powoda roszczenie procesowe musi znajdować usprawiedliwienie
w prawie materialnym; w przeciwnym bowiem razie sprawa nie ma cech sprawy cywilnej”. W krytycznej glosie do tego postanowienia
zwrócono między innymi uwagę na to, że doszło do pomylenia “braku bezwzględnej przesłanki procesowej, jaką jest dopuszczalność
drogi sądowej, z merytoryczną przesłanką legitymacji procesowej” (por. P. Baranowski, R. Więckowski, jak wyżej, s. 584, por. też krytyczną ocenę dokonaną przez H. Pietrzkowskiego, op.cit., s. 9). Także w orzecznictwie Sądu Najwyższego nie ma pełnej zbieżności co do rozumienia przedmiotu procesu cywilnego i –
w konsekwencji – dopuszczalności drogi sądowej. Przykładowo, w uchwale z 26 maja 1995 r. (I PZP 13/95, OSN ZU z 1995 r., nr 23, poz. 286) Sąd Najwyższy wykluczył dochodzenie przed sądem powszechnym świadczeń pieniężnych należnych
funkcjonariuszowi policji.
Podsumowując Trybunał Konstytucyjny stwierdza, że w ostatnim okresie Sąd Najwyższy odrzuca wąskie rozumienie sprawy cywilnej
i “wstępną kontrolę” zasadności powództwa, o czym świadczą powołane wyżej orzeczenia Izby Cywilnej. Praktyka orzecznicza w
tym względzie nie jest jednak jednolita.
4. Trybunał Konstytucyjny w pełni podziela przedstawione wyżej stanowisko Sądu Najwyższego i doktryny, przyjmujące dopuszczalność
drogi sądowej zawsze wtedy, gdy powód opiera swoje roszczenie na zdarzeniach prawnych, które mogą stanowić źródło stosunków
cywilnoprawnych. O dopuszczalności drogi sądowej decyduje bowiem samo istnienie hipotetycznego roszczenia, roszczenia “twierdzonego”
przez powoda. W konsekwencji, “każdy może wytoczyć powództwo, jakie uzna za słuszne” (H. Pietrzkowski, op.cit., s. 12). Zadaniem sądu jest weryfikacja twierdzeń powoda. Na tle stanu faktycznego rozstrzyganej sprawy Trybunał Konstytucyjny
uważa jednak za niezbędne szczególne podkreślenie faktu, iż w zakresie pojęcia “sprawa cywilna” mieszczą się także roszczenia
dotyczące zobowiązań pieniężnych, których źródło stanowią akty administracyjne, w szczególności – roszczenia o odsetki od
należnych, a niewypłaconych w terminie świadczeń. Za takim rozumieniem sprawy cywilnej przemawiają argumenty dwojakiego rodzaju.
Po pierwsze, są to wynikające z prawa cywilnego materialnego argumenty merytoryczne. Trybunał zwraca uwagę, że wśród zdarzeń
cywilnoprawnych, tj. takich, które powodują powstanie, zmianę lub ustanie stosunku cywilnoprawnego, cywiliści wyróżniają akty
administracyjne (por. S. Grzybowski [w:] System Prawa Cywilnego, t. I, Ossolineum, Wrocław 1985, s. 194 i n.; A. Wolter, Prawo cywilne – zarys części ogólnej, Warszawa 1996, s. 109 i n.; Z. Radwański, Prawo cywilne – część ogólna, Warszawa 1997, s. 182). Podkreślenia wymaga, że choć w doktrynie prawa cywilnego ciągle nie osiągnięto zgodności poglądów
co do katalogu i podziału zdarzeń cywilnoprawnych, nigdy nie było wątpliwości co do tego, że akty (decyzje) administracyjne
mogą stanowić źródło stosunków cywilnoprawnych; wraz z orzeczeniami sądowymi o charakterze konstytutywnym oraz oświadczeniami
woli tworzą one kategorię czynności. Na tle tych poglądów za błędne należy uznać stanowisko, które niejako z góry wyklucza
możliwość powstania stosunku cywilnoprawnego między podmiotami związanymi stosunkiem administracyjno-prawnym. Roszczenia cywilnoprawne
wynikają bowiem z tak różnych źródeł, iż nie sposób przyjąć, że źródło przesądza o charakterze stosunku prawnego. Także zatem
między osobami pozostającymi w stałym stosunku cechującym się brakiem równorzędności (np. stosunek służbowy, stosunek między
organem administracji reprezentującym państwo a obywatelem) może dojść do ukształtowania więzi, w której podmioty te posiadają
równy status. Trybunał Konstytucyjny podkreślił już w swym orzecznictwie, że kategorię spraw z zakresu podległości służbowej,
których zasadniczo prawo do sądu nie obejmuje, należy ujmować wąsko, “ponieważ szereg elementów kształtujących sytuację prawną
podmiotu znajdującego się w relacji podległości służbowej podlega kognicji sądu” (por. wyrok z 10 maja 2000 r., K. 21/99, OTK ZU Nr 4/2000, poz. 109, s. 29). W szczególności nie można wykluczyć, że roszczenie o zapłatę powstałe na tle stosunku
administracyjno-prawnego ma charakter cywilnoprawny, a spór dotyczący jego wykonania należy zakwalifikować jako sprawę cywilną.
Zdaniem Trybunału konieczne jest szczególne podkreślenie, że w systemie prawa polskiego ocena należytego wykonania zobowiązania
i określenie skutków jego niewykonania bądź nienależytego wykonania stanowi domenę prawa cywilnego. Zagadnienia te są regulowane
przez art. 471 i następne kodeksu cywilnego. Choć odpowiedzialność dłużnika, o której traktują te przepisy, nawiązując do
tradycji potocznie określa się mianem “kontraktowej”, nie ulega wątpliwości, że polski ustawodawca (inaczej niż np. ustawodawca
francuski) nie ograniczył stosowania przepisów o odpowiedzialności za niewykonanie i nienależyte wykonanie zobowiązania do
zobowiązań wynikających z umów. Przyjmuje się powszechnie, że odpowiedzialność ta obejmuje zobowiązania wynikające z czynności
prawnych jedno- i dwustronnych, aktów administracyjnych, z czynów niedozwolonych, z bezpodstawnego wzbogacenia, z negotiorum gestio oraz z innych zdarzeń, z którymi ustawa łączy powstanie zobowiązania (por. T. Pajor, Odpowiedzialność dłużnika za niewykonanie zobowiązania, Warszawa 1982, s. 43; A. Ohanowicz, J. Górski, Zarys prawa zobowiązań, Warszawa 1970, s. 158; W. Popiołek [w:] Kodeks cywilny, Komentarz, C.H. BECK, t. I, Warszawa 1997, s. 954). Niewykonanie czy też nienależyte wykonanie istniejącego zobowiązania, niezależnie
od jego źródła, pociąga więc za sobą skutki wskazane w kodeksie cywilnym. W odniesieniu do zobowiązań pieniężnych może to
być – obok sankcji ogólnych – obowiązek płacenia odsetek. Stosownie do art. 359 § 1 kc, “odsetki od sumy pieniężnej należą
się tylko wtedy, gdy to wynika z czynności prawnej albo z ustawy, z orzeczenia sądu lub z decyzji innego właściwego organu”.
Najważniejszym przepisem ustawowym przewidującym obowiązek płacenia odsetek jest właśnie przepis wprowadzający sankcję nienależytego
wykonania zobowiązania pieniężnego, a mianowicie art. 481 kc, który w § 1 stanowi: “Jeżeli dłużnik opóźnia się ze spełnieniem
świadczenia pieniężnego, wierzyciel może żądać odsetek za czas opóźnienia...” Obowiązek ten powstaje niezależnie od źródła,
z którego zobowiązanie zapłaty wynika. Za dopuszczalnością drogi sądowej do dochodzenia odsetek w razie nieterminowego spełnienia
świadczenia pieniężnego, którego źródłem był stosunek służbowy, Trybunał Konstytucyjny wypowiedział się już uchwale z 25 stycznia
1995 r. (W. 14/94, OTK w 1995 r., cz. I, poz. 19). W uzasadnieniu uchwały wyraźnie podkreślono konieczność rozróżnienia elementów administracyjno-prawnych
danego stosunku prawnego od skutków opóźnienia w wykonaniu świadczeń pieniężnych wynikających z tego stosunku. Trybunał Konstytucyjny
uznał, iż “owa nieterminowość stanowi w takim wypadku zdarzenie prawne o charakterze cywilnoprawnym” (s. 219). Trybunał Konstytucyjny
w obecnym składzie, w pełni podzielając taką ocenę, stoi na stanowisku, że przepisy prawa cywilnego uzasadniają w ww. wypadku
objęcie zakresem “sprawy cywilnej” roszczeń o zapłatę odsetek od świadczenia pieniężnego ustalonego decyzją administracyjną.
Po drugie, za takim rozumieniem tego pojęcia przemawiają też argumenty natury konstytucyjno-prawnej. Trybunał zwraca bowiem
uwagę, że w przypadku wykluczenia drogi do dochodzenia tych roszczeń przed sądami powszechnymi, osoba uprawniona do świadczenia
nie dysponuje żadną możliwością realizacji prawa. Przyjęty w Polsce model sądownictwa administracyjnego nie dopuszcza bowiem
badania przez Naczelny Sąd Administracyjny cywilnoprawnych skutków niewykonania lub nienależytego wykonania legalnej i niewadliwej
decyzji administracyjnej. Wskazuje na to zestawienie przepisów art. 16, 20 ust. 3 i art. 31 ust. 4 ustawy z 11 maja 1995 r.
o Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Wyłączenie analizowanych spraw z kategorii “spraw cywilnych”, a tym samym – wyłączenie
ochrony przed sądem powszechnym, jest więc równoznaczne z całkowitym zamknięciem drogi sądowego dochodzenia ewentualnych roszczeń
związanych ze świadczeniami pieniężnymi mającymi swe źródło w decyzji administracyjnej. W konsekwencji oznaczałoby to naruszenie
konstytucyjnego prawa do sądu. Trybunał Konstytucyjny, nawiązując do poglądu wyrażonego w wyżej powołanej uchwale z 25 stycznia
1995 r., jeszcze raz podkreśla, że prawo do sądu oznacza materialną, rzeczywistą możliwość poszukiwania ochrony sądowej w
każdej sprawie, a nie tylko formalną dostępność drogi sądowej w ogóle. W świetle tak rozumianego prawa do sądu, wzmocnionego
obecnie domniemaniem ustanowionym w art. 177 konstytucji, brak pozytywnego przepisu przewidującego drogę sądową dla dochodzenia
danej kategorii spraw, nie może być odczytywany jako wyłączenie w stosunku do tych spraw zasad powszechnie obowiązujących
w państwie prawnym. Milczenie ustawodawcy nie może być traktowane jako równoznaczne z zamknięciem drogi sądowej (por. W. 14/94, op.cit., s. 219). Taka interpretacja byłaby bezzasadna tym bardziej, że ustawodawca w kodeksie cywilnym ustanowił ogólne zasady
odpowiedzialności za nieterminowe spełnienie świadczeń pieniężnych.
5. Odnosząc powyższe uwagi do sprawy skarżącego trzeba stwierdzić, że – według treści pozwu – sprawa miała charakter cywilny.
Powód wszak domagał się zasądzenia na podstawie przepisów kodeksu cywilnego odsetek od świadczenia pieniężnego, przyznanego
mu przez rektora uczelni. Jak wyżej uzasadniono – w świetle prawa materialnego nie można z góry wykluczać odpowiedzialności
cywilnoprawnej za nienależyte wykonanie zobowiązania mającego swe źródło w decyzji administracyjnej. W każdym razie Trybunał
Konstytucyjny podkreśla, że kwestia istnienia stosunku cywilnoprawnego między powodem a pozwaną uczelnią nie powinna być rozpatrywana
jako przesłanka dopuszczalności powództwa. Sprawa mająca – według twierdzeń powoda – charakter sprawy cywilnej powinna być
merytorycznie rozpatrywana przez sąd. Teza ta w żadnym razie nie przesądza oczywiście rozstrzygnięcia, jakie mogłoby zapaść
po rozpoznaniu żądania pozwu. Kwestie dotyczące świadczeń uczelni wobec studentów normowane są w regulaminach stanowiących
akty wewnętrzne uczelni (por. § 9 Rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 22 stycznia 1991 r. w sprawie warunków, form, trybu
przyznawania i wypłacania oraz wysokości świadczeń pomocy materialnej dla studentów studiów dziennych Dz.U. Nr 9, poz. 32
ze zm.). Przepisy te określają szczegółowe zasady przyznawania i ustalania wysokości świadczeń, precyzują też – z uwzględnieniem
możliwości uczelni – terminy ich wypłaty studentom. Dopiero dokładna analiza przepisów obowiązujących w uczelni skarżącego
mogłaby doprowadzić do merytorycznego rozstrzygnięcia o jego roszczeniu. W każdym razie sam fakt, że w stosunku prawnym z
jednej strony wystąpiła uczelnia, z drugiej zaś – jej student, nie eliminuje w sposób aprioryczny cywilnoprawnego charakteru
tego stosunku.
6. Podsumowując rozważania dotyczące przedmiotu procesu cywilnego i pojęcia sprawy cywilnej Trybunał Konstytucyjny stwierdza,
że w zgodzie z art. 45 ust. 1 konstytucji pozostaje tylko takie rozumienie “sprawy cywilnej”, które nie wyklucza z jej zakresu
możliwości dochodzenia roszczeń cywilnoprawnych tylko z tej przyczyny, że ich źródłem jest decyzja administracyjna ustalająca
obowiązek spełnienia określonego świadczenia pieniężnego na rzecz konkretnej osoby. W ocenie Trybunału za sprzeczne z konstytucją
należy uznać stosowanie przez sądy swoistego automatyzmu: jeśli źródłem powstałego stosunku prawnego jest decyzja administracyjna
(akt administracyjny), to stosunek ten nie może mieć charakteru cywilnoprawnego i – w konsekwencji – droga sądowa jest niedopuszczalna.
Jak wykazano wyżej, takie rozumowanie nie znajduje uzasadnienia prawnego i prowadzi do całkowitego pozbawienia ochrony sądowej,
co pozostaje w oczywistej sprzeczności z art. 45 ust. 1 konstytucji.
Pojęcie sprawy cywilnej sensu largo jest najszerszym, ogólnym sformułowaniem, którym ustawodawca posłużył się dla wyznaczenia właściwości sądów powszechnych.
Sformułowanie kompletnego wykazu “spraw cywilnych” jest na tyle utrudnione, że z góry można założyć, iż każda próba spotkałaby
się z zarzutem pominięcia jakiegoś elementu tego pojęcia (choćby w nowo pojawiających się typach stosunków prawnych). Drogą
zapewnienia prawa do sądu w zakresie wynikającym z konstytucji jest więc właściwa interpretacja pojęcia “sprawy cywilnej”.
Praktyka stosowania art. 1 kpc, jak wskazują powołane przykłady, nie zapewnia jednak w dostatecznym stopniu realizacji prawa
do sądu, gdy chodzi o roszczenia wynikłe z aktu administracyjnego.
Jak wyjaśnił Trybunał Konstytucyjny w uzasadnieniu wyroku z 12 stycznia 2000 r. (P. 11/98, OTK ZU Nr 1/2000, poz. 3, s. 46, 47), niezgodność ustawy z konstytucją może przybierać różne formy. Niekiedy rzeczywiste
znaczenie norm zapisanych w ustawie ujawnia się dopiero w procesie ich stosowania; “niezależnie od intencji twórców ustawy,
organy ją stosujące mogą wydobyć z niej treści nie do pogodzenia z normami, zasadami lub wartościami, których poszanowania
wymaga konstytucja”. Trybunał Konstytucyjny stoi na stanowisku, że z tego rodzaju sytuacją mamy do czynienia w analizowanej
sprawie. Poprawnie sformułowany przepis, art. 1 kpc, w praktyce bywa interpretowany w sposób naruszający konstytucyjne prawo
do sądu.
W orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego utrwalona jest zasada prymatu wykładni zgodnej z konstytucją. Stanowisko to znalazło
wyraz w licznych orzeczeniach, wydanych zarówno przed, jak i po wejściu w życie nowej konstytucji. W orzeczeniu z 15 lipca
1996 r., sygn. K. 5/96 Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że “interpretacja przepisów ustawowych musi być zawsze dokonywana
przy zastosowaniu techniki wykładni ustawy w zgodzie z konstytucją. Jak wskazano w orzeczeniu z 4 października 1995 r., wydanie orzeczenia o niekonstytucyjności ustawy nie powinno następować w sytuacji, gdy możliwe jest nadanie ustawie takiego
rozumienia, które doprowadzi ją do zgodności z normami, zasadami i wartościami ustanowionymi przez konstytucję (...). Innymi słowy, jeżeli na gruncie wykładni językowej możliwe jest różne rozumienie treści normy, to należy przyjmować taki rezultat wykładni,
który zapewnia zgodność z zasadami konstytucyjnymi (sygn. K. 17/93, OTK w 1994 r., cz. I, s. 92). Spojrzenie pod tym kątem na zaskarżone przepisy pozwala, w przekonaniu Trybunału Konstytucyjnego,
odnaleźć taką ich wykładnię, która pozwoli na uznanie ich zgodności z konstytucją” (OTK ZU Nr 4/1996, poz. 30, s. 252). Po
wejściu w życie Konstytucji z dnia 2 kwietnia 1997 r. przytoczone stanowisko zostało podtrzymane. W wyroku z 5 stycznia 1999
r. (sygn. K. 27/98, OTK ZU Nr 1/1999, poz. 1, s. 9) Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że: “Zastosowaniu techniki wykładni ustawy w zgodzie z
konstytucją należy przyznawać pierwszeństwo, bo koresponduje ono z domniemaniem konstytucyjności ustaw – zawsze znajdować ona powinna miejsce w orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego, pod warunkiem...., że pozwalają na to reguły wykładni odniesione do brzmienia właściwych przepisów (...). Powyższe stanowisko zachowało pełną aktualność na gruncie nowej konstytucji, tym bardziej, że jej art. 190 ust. 1
odniósł do wszystkich orzeczeń TK przymiot ostateczności i mocy powszechnie obowiązującej. Oznacza to, że wyrok Trybunału,
w którego sentencji uznaje się badany przepis za zgodny z konstytucją, ale tylko pod warunkiem, że przepis ten będzie rozumiany
w sposób wskazany w tejże sentencji, ma w całości charakter powszechnie obowiązujący. Tylko w taki sposób (w takim rozumieniu)
mogą więc przepis ten stosować organy administracji (rządowej czy samorządowej), jak też sądy. Tylko wówczas posłużenie się
techniką wykładni ustawy w zgodzie z konstytucją ma sens, bo gwarantuje, że utrzymanie mocy obowiązującej przepisu i przyzwolenie
na jego dalsze stosowanie nie doprowadzi w przyszłości do takiego wypaczenia jego rozumienia, które nadałoby mu treść sprzeczną
z konstytucją. Wymaga tego choćby zasada pewności prawa”. W wyroku z 28 kwietnia 1999 r. Trybunał Konstytucyjny w pełnym składzie
potwierdził to stanowisko.
Trybunał Konstytucyjny w obecnym składzie podtrzymuje w pełni stanowisko wyrażone w powołanych orzeczeniach. Zasada prymatu
wykładni w zgodzie z konstytucją może jednak ulegać pewnej modyfikacji w sytuacjach szczególnych. Jak wynika z przytoczonych
orzeczeń, ta metoda wykładni może być stosowana wówczas, gdy zapewni w praktyce zgodne z konstytucją rozumienie i stosowanie
przepisu. Posłużenie się taką metodą wykładni może jednak nie zapobiec wypaczeniu rozumienia przepisu w sytuacjach, gdy pomimo
wieloletniego stosowania przepisu, orzecznictwo nie jest jednolite i występują w nim zasadnicze rozbieżności interpretacyjne.
Jak wskazano wyżej, w orzecznictwie Sądu Najwyższego i sądów powszechnych występują rozbieżności interpretacyjne w kwestii
dopuszczalności drogi sądowej w sprawach o roszczenia cywilnoprawne, wynikające ze stosunków o charakterze administracyjno-prawnym.
Rozbieżności tych nie zdołano usunąć w drodze zastosowanej przez Trybunał wykładni w zgodzie z konstytucją. W powołanej wyżej
uchwale Trybunału Konstytucyjnego z 25 stycznia 1995 r. jednoznacznie stwierdzono, iż w sprawach o roszczenia cywilne, powstałe
w wyniku zdarzeń związanych z realizacją stosunków administracyjno-prawnych, droga sądowa jest dopuszczalna. Pomimo to, w
późniejszym orzecznictwie nadal przyjmowano wykładnię całkowicie odmienną. W tej sytuacji, Trybunał Konstytucyjny, aby zapobiec
wyprowadzaniu w drodze wykładni z treści art. 1 kpc normy o charakterze niekonstytucyjnym, uznał za konieczne wyeliminowanie
występujących nieprawidłowości w sposób odmienny od przyjętej wykładni w zgodzie z konstytucją. Drogą prowadzącą do tego celu
jest stwierdzenie, że art. 1 kpc rozumiany w ten sposób, iż w zakresie pojęcia “sprawy cywilnej” nie mogą się mieścić roszczenia
dotyczące zobowiązań pieniężnych, których źródło stanowi decyzja administracyjna, jest niezgodny z art. 45 ust. 1 w zw. z
art. 31 ust. 3 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Art. 31 ust. 3 konstytucji określa granice dopuszczalnych ustawowych
ograniczeń praw i wolności konstytucyjnych. Stanowi on ogólną, abstrakcyjną miarę, stosowaną do oceny wszystkich przypadków
pogwałcenia praw jednostki przez ustawodawcę; znajduje zastosowanie także do oceny ograniczeń prawa do sądu (por. K. 28/97, OTK ZU Nr 4/1998, poz. 50, s. 300).
Podobny sposób wypowiedzenia się przez Trybunał miał już miejsce w orzeczeniu z 17 lipca 1996 r. (sygn. K. 8/96, OTK ZU Nr 4/1996, poz. 32). Trybunał stwierdził wówczas, że przepis ustawy rozumiany w określony w orzeczeniu sposób, jest
niezgodny z przepisami konstytucyjnymi.
W niniejszej sprawie postępowanie przed Trybunałem zostało zainicjowane wniesieniem skargi konstytucyjnej. Skarga konstytucyjna,
niezależnie od tego, iż prowadzi do wydania powszechnie obowiązującego orzeczenia, ma na celu przede wszystkim ochronę interesów
jednostki. Ochronę tą zapewnia przewidziana w art. 190 ust. 4 konstytucji możliwość wznowienia postępowania w sprawach, w
których wyrok został wydany na podstawie aktu normatywnego, uznanego przez Trybunał Konstytucyjny za niezgodny z konstytucją,
umową międzynarodową lub ustawą. Celem tego przepisu, w odniesieniu do skargi konstytucyjnej, jest doprowadzenie do uchylenia
orzeczenia, decyzji lub innego rozstrzygnięcia naruszających prawa lub wolności konstytucyjne. Z tego punktu widzenia wyrok
Trybunału stwierdzający znaczenie normy odmienne od tego, które było podstawą ostatecznego rozstrzygnięcia wobec skarżącego,
stanowi podstawę do uruchomienia środka określonego w art. 190 ust. 4 konstytucji, chociaż w sprawie niniejszej może dojść
do naprawienia błędu nie tylko w drodze wznowienia ale również przez ponowne wystąpienie przez skarżącego z powództwem, bowiem
postanowienie o odrzuceniu pozwu nie korzysta z powagi rzeczy osądzonej. Przykładem zastosowania odmiennej techniki wykładni,
ale prowadzącej do tych samych rezultatów, jest wyrok TK z 8 maja 2000 r. (sygn. SK 22/99, OTK ZU Nr 4/2000, poz. 107).
Gdy chodzi o ocenę wzorca, jakim jest art. 2 konstytucji, Trybunał nie kwestionuje poglądu Prokuratora Generalnego, iż naruszenie
prawa do sądu, jednego z fundamentów państwa prawnego, jest równoznaczne z naruszeniem zasady wyrażonej w tym przepisie. Trybunał
Konstytucyjny miał już okazję sformułować pogląd, iż ujęcie prawa do sądu w odrębnym przepisie nie oznacza, by zasada demokratycznego
państwa prawnego została “okrojona”; “prowadziłoby to do – nieuzasadnionej, tak logicznie, jak i aksjologicznie – deformacji
klauzuli demokratycznego państwa prawnego...” (K. 28/97, OTK ZU Nr 4/1998, poz. 50, s. 303). Jednak w sytuacji, gdy konstytucja zawiera konkretny przepis statuujący dane prawo,
czy wolność obywatelską, “podstawę kontroli konstytucyjnej powinny stanowić przede wszystkim szczegółowe przepisy konstytucyjne”
(tamże, s. 304). Z tego względu Trybunał Konstytucyjny uznał, że nie ma potrzeby powoływania art. 2 konstytucji jako podstawy kontroli
w rozpoznawanej sprawie, gdyż prawo, które zostało naruszone wynika z innych przepisów stanowiących przedmiot skargi.
7. Trybunał Konstytucyjny, po dokonaniu analizy art. 2 kpc stwierdził, że przepis ten jest zgodny ze wskazanymi przez skarżącego
wzorcami konstytucyjnymi. Art. 2 kpc sam przez się nie wytycza granic ochrony sądowej, a jedynie – w zgodzie z konstytucją,
a zwłaszcza jej art. 177 – określa konsekwencje unormowania zawartego w art. 1 kpc. Pełni w pewnym sensie funkcję służebną
wobec poprzedzającego go przepisu; rozstrzyga kwestię proceduralną właściwości sądów w sprawach cywilnych. Granice dopuszczalności
drogi sądowej, a tym samym zakres prawa do sądu, wynikają z art. 1 kpc, nie zaś z art. 2 tej ustawy. Poprawne określenie pojęcia
“sprawy cywilnej”, dokonane na gruncie art. 1 kpc, determinuje zakres właściwości sądów powszechnych określony w art. 2 kpc.
8. W ocenie Trybunału odrębnego rozważenia wymaga kwestia zgodności art. 392 i art. 393 pkt 1 kpc z przepisami konstytucji
stanowiącymi wzorzec kontroli w niniejszej sprawie. Pierwszy z powołanych przepisów ma charakter ogólny; wprowadza do polskiego
postępowania cywilnego szczególny środek zaskarżenia jakim jest kasacja. Przysługuje ona od wyroku lub postanowienia wydanych
przez sąd drugiej instancji i kończących postępowanie w sprawie. Kolejny przepis, art. 393 kpc, enumeratywnie wylicza rodzaje
spraw, w których kasacja nie jest dopuszczalna. Skarżący w istocie kwestionuje ten właśnie przepis, a ściślej – jego punkt
pierwszy, który – poprzez wprowadzenie dolnej granicy wartości przedmiotu zaskarżenia – eliminuje możliwość skutecznego wniesienia
kasacji w sprawie. W związku z zarzutem, że powołane przepisy kodeksu postępowania cywilnego pozbawiają jednostkę przysługującego
jej prawa do sądu, Trybunał Konstytucyjny zważył, co następuje.
Konstytucja przewiduje zasadę instancyjności, która wzmacnia prawo do sądu, ponieważ gwarantuje proceduralną kontrolę postępowania
sądowego. Jeszcze na tle dawnych przepisów, Trybunał wskazał, że jej celem jest zapobieganie pomyłkom i arbitralności w pierwszej
instancji a brak możliwości zaskarżenia postanowienia do sądu wyższej instancji “ogranicza zainteresowanym prawo do sądu,
co jest sprzeczne z zasadą demokratycznego państwa prawnego” (K. 4/94, OTK w 1995 r., cz. I, poz. 16). W orzeczeniach wydanych pod rządem Konstytucji z 1997 r. Trybunał zwracał uwagę na znaczenie,
jakie dla kształtu prawa do sądu ma art. 78 konstytucji, stanowiący gwarancję kontroli instancyjnej orzeczenia. Jego dopełnieniem
jest art. 176 ust.1 konstytucji. Samo umieszczenie art. 176 w rozdziale o sądach nie jest jednak – w ocenie Trybunału – przypadkowe
lecz wskazuje, że zasada dwuinstancyjności nie stanowi elementu ogólnego prawa do sądu, a sam art. 45 konstytucji zapewniający
każdemu prawo do sądu “gwarancji tej nie łączy z dwuinstancyjnością rozpoznania sprawy przez sąd, o ile sprawa od początku
do końca nie podlega kognicji sądownictwa” (tak K. 41/97, OTK ZU Nr 7/1998, poz. 117, s. 654 i 656). Zarówno art. 78, jak i 176 ust. 2, kwestie sposobu realizacji wyrażonej w nich
zasady dwuinstancyjności pozostawiają ustawodawstwu zwykłemu.
Na tle powyższych uwag należy z całym naciskiem podkreślić, iż powołane normy konstytucyjne odnoszą się do “orzeczeń i decyzji
wydanych w pierwszej instancji”. Konstytucja gwarantuje bowiem dwuinstancyjny tryb postępowania. Można zatem powiedzieć, że
gdyby kodeks postępowania cywilnego w ogóle nie przewidywał kontroli orzeczeń w trzeciej instancji, jego regulacja też mieściłaby
się w ramach konstytucyjnego modelu prawa do sądu. Ustawodawca polski, wzorem obcych prawodawców, wprowadził jednak szczególną
kontrolę orzeczeń zapadających w postępowaniu cywilnym w drugiej instancji. Jest nią kasacja. W literaturze podkreśla się,
że zakres skargi kasacyjnej został ujęty szeroko; wyłączenia są wyliczone taksatywnie. Zwrócono też uwagę, że w sprawach,
w których kasacja nie przysługuje, nadzór Sądu Najwyższego jest jednak sprawowany, a to dzięki możliwości przedstawienia mu
do rozstrzygnięcia przez skład orzekający w drugiej instancji zagadnień budzących poważne wątpliwości (por. K. Piasecki,
Kodeks postępowania cywilnego, komentarz, t. I, Warszawa 1996, s. 1150, 1151). Model kasacji przyjęty przez ustawodawcę zwykłego jest niewątpliwie jednym z możliwych rozwiązań
prawnych. Nie jest zadaniem Trybunału Konstytucyjnego dokonywanie oceny, czy jest to model najwłaściwszy, najlepiej pasujący
do całego modelu procedury cywilnej. Trybunał stwierdza natomiast, że wyłączenie pewnych spraw spod kontroli kasacyjnej nie
narusza prawa do sądu w kształcie, jaki nadała mu obowiązująca konstytucja. Niedopuszczalność skargi kasacyjnej w określonych
kategoriach spraw mieści się też w standardach prawa międzynarodowego. Z punktu widzenia rozstrzygnięcia w niniejszej sprawie
istotne jest przywołanie orzeczenia Trybunału Strasburskiego, uznającego, że prawa do sądu nie narusza sytuacja, w której
przepisy krajowe wyłączają możliwość wniesienia kasacji w sprawach mniejszej wagi (orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 19 grudnia 1997 r. w sprawie Bruella Gomez de la Torre v. Spain, skarga nr 26737/95, Reports 1997
- VIII).
Podsumowując wypada stwierdzić, że przepisy konstytucji dają ustawodawcy zwykłemu swobodę kreowania środków zaskarżenia orzeczeń
zapadłych w drugiej instancji; wprowadzając je do procedury cywilnej mógł dowolnie ukształtować zakres ich dopuszczalności.
Z tych względów nieuzasadnione jest twierdzenie skarżącego, że art. 392 i art. 393 pkt 1 kpc naruszają przysługujące mu prawo
do sądu.