Trybunał Konstytucyjny zwrócił najpierw uwagę na dwie kwestie szczegółowe:
1. Sprecyzowania wymaga przede wszystkim zakres wniosku. W petitum wniosku zakwestionowano konstytucyjność art. 44 ust. 2
pkt 1 ustawy o służbie cywilnej bez jakichkolwiek wskazań ograniczających. Mogło to stwarzać wrażenie, że wnioskodawca oczekuje
od Trybunału Konstytucyjnego orzeczenia o konstytucyjności tego przepisu we wszystkich jego aspektach. Tymczasem zarówno treść
uzasadnienia wniosku, jak i objaśnienia udzielone przez przedstawiciela wnioskodawcy na rozprawie wskazują, że rzeczywistym
przedmiotem zaskarżenia jest tylko jeden z elementów treściowych art. 44 ust. 2 pkt 1, ten mianowicie, który stwarza możliwość
rozwiązania stosunku pracy kobiety – urzędnika służby cywilnej, bez jej zgody, wcześniej niż to jest możliwe wobec mężczyzny.
Innymi słowy chodzi o konsekwencje odniesienia do tej sytuacji ogólnych regulacji ustawy z 14 grudnia 1982 r. o zaopatrzeniu
emerytalnym pracowników i ich rodzin. Jak wiadomo, art. 26 ust. 1 tej ustawy ustanawia – zgodnie zresztą z tradycją polskiego
ustawodawstwa emerytalnego – odmienną granicę wieku emerytalnego dla mężczyzn (65 lat) i dla kobiet (60 lat). Odniesienie
tej ogólnej zasady do sytuacji prawnej pracowników służby cywilnej zostało – w art. 44 ust. 2 pkt 1 ustawy z 5 lipca 1996
r. – dokonane w ten sposób, że otworzyło możliwość rozwiązania stosunku pracy z kobietą – urzędnikiem służby cywilnej, która
ukończyła 60 rok życia, nie tylko w sytuacji, gdy pragnie ona przejść na emeryturę, ale też w sytuacji, gdy pragnie nadal
pozostawać w służbie. Ponieważ rozwiązanie stosunku pracy z mężczyzną – pracownikiem służby cywilnej może – na podstawie art.
44 ust. 2 pkt 1 – nastąpić dopiero po ukończeniu 65 roku życia, powstaje pytanie, czy to zróżnicowanie sytuacji prawnej kobiet
i mężczyzn pozostaje w zgodzie z zasadą równości i szczegółowymi konsekwencjami tej zasady.
Przedmiotem orzekania przez Trybunał Konstytucyjny jest wyłącznie ta konsekwencja art. 44 ust. 2 pkt 1, która pozwala na wcześniejsze
rozwiązanie stosunku pracy kobiety – urzędnika służby cywilnej w sytuacji, gdy pragnie ona pozostawać w służbie. Trybunał
Konstytucyjny nie rozstrzyga zaś tutaj konstytucyjności innych konsekwencji art. 44 ust. 2 pkt 1, w szczególności ustanowionego
w tym przepisie przywileju kobiety, która może przejść na emeryturę wcześniej niż mężczyzna. Trybunał Konstytucyjny pragnie
też podkreślić, że badany przepis dotyczy szczególnej grupy zawodowej, poddanej odrębnemu reżimowi prawnemu, jakim są pracownicy
służby cywilnej.
Nie jest zatem przedmiotem orzekania w niniejszej sprawie konstytucyjność ogólnego zróżnicowania ustalonego w art. 26 ust.
1 ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym pracowników i ich rodzin. Trybunał Konstytucyjny dostrzega oczywiście, że przepis art.
44 ust. 2 pkt 1 ustawy o służbie cywilnej odsyła w pewnym zakresie do art. 26 ust. 1 ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym. Przedmiotem
oceny Trybunału jest jednak tylko pytanie czy odesłanie takie jest konstytucyjnie dopuszczalne biorąc pod uwagę specyfikę
służby cywilnej i odrębności jakie wykazuje sytuacja prawna jej pracowników w porównaniu z sytuacją ogółu pracowników.
2. Trybunał Konstytucyjny zwraca uwagę, że problem podobny do będącego przedmiotem dzisiejszej sprawy był już przedmiotem
rozstrzygnięć podejmowanych w Polsce przez naczelne ograny władzy sądowniczej – na co powoływali się też uczestnicy postępowania.
Chodziło wówczas o art. 13 ust. 1 pkt 5 ustawy z 16 września 1982 r. o pracownikach urzędów państwowych, który stanowi, iż:
“rozwiązanie stosunku pracy z urzędnikiem państwowym mianowanym może nastąpić w drodze wypowiedzenia w razie... nabycia prawa
do emerytury na podstawie przepisów dotyczących ogółu pracowników”. Otwierało to zakładowi pracy możliwość rozwiązania na
tej podstawie stosunku pracy z urzędnikiem państwowym – kobietą już po ukończeniu przez nią 60 roku życia, nawet jeżeli nie
pragnęła ona jeszcze przechodzić na emeryturę. Urzędnik państwowy – mężczyzna mógł zostać w tym trybie przeniesiony na emeryturę
dopiero po ukończeniu 65 roku życia, ale też – inaczej niż kobieta – nie miał możliwości uzyskania emerytury już po ukończeniu
60 roku życia.
Na tym tle do NSA trafiła sprawa rozwiązania stosunku pracy wobec osiągnięcia wieku 60 lat z urzędnikiem państwowym – kobietą,
zatrudnioną w jednym z urzędów centralnych. NSA nie uznał za celowe skierowanie do Trybunału Konstytucyjnego pytania prawnego
dotyczącego zgodności omawianego uregulowania z konstytucją i – nie znajdując podstaw do zakwestionowania legalności zaskarżonej
decyzji – oddalił skargę (wyrok z 22 czerwca 1993 r., II SA 958/93).
Zainteresowana zwróciła się wówczas do Trybunału Konstytucyjnego o podjęcie – w trybie art. 22 ust. 2 ustawy o TK – zbadania
konstytucyjności art. 13 ust. 1 pkt 5 ustawy o pracownikach urzędów państwowych. Postanowieniem z 7 września 1994 r. (Tw.
7/94, niepublikowana) Trybunał wszczął postępowanie z inicjatywy własnej. Postanowienie to nie wyrażało jeszcze merytorycznego
stanowiska w sprawie, ale dawało wyraz przekonaniu Trybunału, że istnieć mogą wątpliwości co do zgodności powyższego przepisu
z konstytucją. Trybunał wskazał m.in., że problem dotyczy “ponoszenia przez osoby uprzywilejowane w prawie pewnych «kosztów»
– konsekwencji negatywnych tego uprzywilejowania. Chodzi o to, czy zasadne jest kwestionowanie samych konsekwencji negatywnych
uprzywilejowanej w prawie sytuacji bez podważania samych przywilejów” (s. 2). Trybunał Konstytucyjny zwrócił uwagę na odmienność
sytuacji prawnej mianowanych urzędniczek państwowych, m.in. z uwagi na przysługujące im wzmożone gwarancje trwałości zatrudnienia.
Trybunał wskazał, że “dopuszczalność rozwiązania z mianowaną urzędniczką państwową stosunku pracy znacznie wcześniej niż mianowanym
urzędnikiem może być oceniana jako przejaw dyskryminacji kobiet... Pozbawienie wcześniejsze mianowanej urzędniczki państwowej
tych gwarancji, niż urzędnika, stanowi wysoką cenę za obniżenie wielu emerytalnego w stosunku do kobiet. Tym bardziej, że
niekorzystna relacja wysokości emerytur do uposażeń powoduje, że z wcześniejszą utratą stanowiska pracy wiąże się także na
ogół radykalne obniżenie osiąganych dochodów” (s. 4). Z uwagi jednak na upływ okresu 5 lat obowiązywania ustawy z 1982 r.
Trybunał Konstytucyjny nie miał możliwości wydania orzeczenia w przedmiocie konstytucyjności art. 13 ust. 1 pkt 5 i – postanowieniem
z 15 listopada 1994 r. (Kw. 9/94, OTK w 1994 r., cz. II, s. 81) – pozostawił wniosek bez dalszego biegu.
Od wyroku NSA została następnie wniesiona rewizja nadzwyczajna przez pierwszego prezesa SN. Nie podnoszono w niej merytorycznie
argumentu niekonstytucyjności art. 13 ust. 1 pkt 5 (zajęto natomiast stanowisko, że powstrzymanie się NSA od skierowania pytania
prawnego do TK stanowiło naruszenie art. 25 ust. 1 ustawy o Trybunale Konstytucyjnym), zarzucono zaś, że kwestionowana decyzja
nie zawierała należytego uzasadnienia (art. 107 § 3 w związku z art. 7 i art. 11 kpa), bo m.in. nie wskazywała żadnych – poza
ukończeniem 60 roku życia – argumentów przemawiających za rozwiązaniem stosunku pracy.
Wyrokiem z 14 maja 1996 r. (III ARN 93/95, OSN IAPiUS 1996, nr 23, poz. 352, s. 711 i n.) Sąd Najwyższy oddalił rewizję nadzwyczajną wskazując – w tezie wyroku, iż
“przepis art. 13 ust. 1 pkt 5 ustawy z 16 września 1982 r... nie jest sprzeczny z zasadą równego traktowania kobiet i mężczyzn”.
W przekonaniu SN, badane unormowanie “stanowi konsekwencję uprzywilejowania kobiet w zakresie możliwości wcześniejszego niż
mężczyźni uzyskania uprawnień emerytalnych” (s. 715). Przypomniano, że “dyskryminację stanowi nie tylko niejednakowe (zróżnicowane)
ukształtowanie praw i obowiązków osób charakteryzujących się w równym stopniu daną cechą istotną (relewantną), ale również
ustanowienie tych samych praw i obowiązków (równe traktowanie) dla podmiotów różniących się od siebie w aspekcie kryteriów
uznanych za znaczące” (tamże). Prowadzi to SN do tezy, iż “w ocenie dyskryminującego (lub nie) charakteru unormowań prawnych nie można pomijać różnic
między kobietami a mężczyznami, przy czym na względzie należy mieć nie tylko różnice o charakterze biologicznym i społecznym,
lecz także i te, które wynikają z odrębnego statusu prawnego stworzonego przez obowiązujące prawo, w tym zwłaszcza szczególne
przywileje... przysługujące kobietom” (s. 716). Z tego punktu widzenia szczególnie ważna jest ogólnospołeczna ocena możliwości
wcześniejszego przechodzenia przez kobiety na emeryturę. Korzyści, jakie z tego wynikają dla kobiet wyraźnie górują nad negatywnymi
konsekwencjami. Dlatego “względy przemawiające za korzystniejszym ukształtowaniem emerytalnych uprawnień kobiet niż mężczyzn
w takim samym, a co najmniej w podobnym stopniu, przemawiają za zróżnicowanym unormowaniem sytuacji obu tych kategorii osób
w przepisach ustanawiających reguły ich zwalniania z pracy (ze służby), a w każdym razie mogą stanowić wystarczające uzasadnienie
dla zanegowania zarzutu dyskryminacji kobiet” (tamże). SN odnotował orzeczenie TK z 24 września 1991 r., Kw. 5/91 (OTK w 1991 r., s. 96 i n. – jak to zostanie szerzej przedstawione
w dalszym toku uzasadnienia, Trybunał orzekł niekonstytucyjność przepisu ustalającego na 60 rok życia obligatoryjną granicę
przejścia na emeryturę kobiet – nauczycieli akademickich), ale wskazał, iż zakwestionowane w nim rozwiązanie miało inną treść
od badanego teraz przepisu, zresztą Sejm – wykonując orzeczenie TK – “znowelizował tylko przepis ustawy o szkolnictwie wyższym
dając tym samym pośrednio wyraz przekonaniu, że analogiczne przepisy innych ustaw... nie zawierają w swej treści rozwiązań
dyskryminujących kobiety” (tamże).
Powyższe rozumowanie pozwoliło Sądowi Najwyższemu uznać, że nie zachodzi niezgodność między art. 13 ust. 1 pkt 5 ustawy o
pracownikach urzędów państwowych a art. 67 ust. 2 i art. 78 przepisów konstytucyjnych. Tym samym SN nie musiał kierować pytania
prawnego do Trybunału Konstytucyjnego i mógł sprawę rozstrzygnąć samodzielnie we wszystkich jej aspektach.
Trybunał Konstytucyjny zważył co następuje:
1. Centralne znaczenie w niniejszej sprawie przypada ustaleniu konsekwencji zasady równości i to w jej aspekcie szczególnym,
bo w odniesieniu do równości kobiety i mężczyzny. Zasada równości została w sposób ogólny sformułowana w art. 67 ust. 2 przepisów
konstytucyjnych i znalazła już szerokie rozwinięcie w orzecznictwie zarówno Trybunału Konstytucyjnego, jak i pozostałych segmentów
władzy sądowniczej. Istota tej zasady polega na tym, że “wszystkie podmioty prawa charakteryzujące się daną cechą istotną
(relewantną) w równym stopniu, mają być traktowane równo. A więc według jednakowej miary, bez zróżnicowań zarówno dyskryminujących,
jak i faworyzujących” (orzeczenie TK z 9 marca 1988 r., U. 7/87, OTK w 1988 r., s. 14). Tym samym nie ma podstaw, by z konstytucji wydobywać nakaz równego traktowania przez prawo podmiotów
czy sytuacji odmiennych, a w pewnych wypadkach takie równe traktowanie podmiotów czy sytuacji odmiennych może wręcz naruszać
zasadę równości, bo oznaczać może dyskryminację lub faworyzowanie jednych podmiotów względem drugich.
Art. 67 ust. 2 przepisów konstytucyjnych wskazując, iż obywatele RP “mają równe prawa” nadaje zasadzie równości nie tylko
znaczenie formalno–proceduralne (równość wobec prawa, rozumiana jako nakaz równego stosowania prawa wobec wszystkich jego
adresatów), ale też znaczenie materialne (tzw. równość w prawie), tzn. nakaz takiego kształtowania przepisów prawa, które
uwzględnia wszystkie konsekwencje zasady równości (m.in. orzeczenie z 24 października 1989 r., K. 6/89, OTK w 1989 r., s. 107–108). Podstawowym problemem przy ocenie regulacji prawnych dotyczących zasady równości jest określenie
cechy, którą ustawodawca przyjął za podstawę (kryterium) dla wprowadzenia określonych zróżnicowań. Jeżeli zróżnicowanie sytuacji
prawnej dotyczy podmiotów jednolicie charakteryzujących się określoną cechą istotną, to będzie to oznaczało odejście od abstrakcyjnie
pojmowanej równości, nie zawsze musi jednak nabierać dyskryminacyjnego czy faworyzującego charakteru w podanym wyżej rozumieniu.
W tym punkcie zasada równości zazębia się w sposób nierozerwalny z zasadą sprawiedliwości społecznej (art. 1 przepisów konstytucyjnych,
powtórzony zresztą w dosłownym brzmieniu przez art. 2 Konstytucji z 2 kwietnia 1997 r.). “Równość wobec prawa, to także zasadność
wybrania takiego, a nie innego kryterium różnicowania podmiotów prawa. Trybunał Konstytucyjny wielokrotnie podkreślał również
związek zasady równości z zasadą sprawiedliwości, dopuszczając zróżnicowanie w prawie, o ile jest ono usprawiedliwione” (orzeczenie z 28 listopada 1995 r., K. 17/95, OTK w 1995 r., cz. II, s. 183).
W orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego ustabilizowało się już stanowisko (zob. zwłaszcza orzeczenie z 3 września 1996 r., K 10/96, OTK ZU Nr 5/1996, s. 281), że odstępstwa od równego traktowania przez prawo sytuacji podobnych są dopuszczalne, ale pod
warunkiem spełnienia pewnych przesłanek, a mianowicie relewantności (bezpośredniego związku z celem i zasadniczą treścią przepisów,
w których zawarta jest kontrolowana norma), proporcjonalności (waga interesu, któremu służyć ma różnicowanie sytuacji adresatów
normy, musi pozostawać w odpowiedniej proporcji do wagi interesów naruszonych przez nierówne potraktowanie podmiotów podobnych)
oraz związku z innymi normami, zasadami lub wartościami konstytucyjnymi uzasadniającymi odmienne traktowanie podmiotów podobnych
(jedną z takich zasad jest zasada sprawiedliwości społecznej). Przy spełnieniu tych przesłanek zróżnicowania prawnego nie
można traktować jako – konstytucyjnie zakazanej – dyskryminacji.
2. Równość kobiet i mężczyzn jest szczególnym aspektem ogólnej zasady równości. Zakaz dyskryminacji ze względu na płeć został
wyraźnie zapisany w art. 67 ust. 2 przepisów konstytucyjnych, ponadto jednak sytuacji prawnej kobiety został poświęcony odrębny
przepis (art. 78), wskazujący ogólnie, iż “kobieta... ma równe z mężczyzną prawa we wszystkich dziedzinach życia...”, ustanawiający
szczegółowe gwarancje równouprawnienia kobiety (a wśród nich “równe z mężczyzną prawo do pracy i wynagrodzenia...” oraz ustanawiający
kierunkowe zobowiązanie państwa do “umacniania w społeczeństwie pozycji kobiet, zwłaszcza... pracujących zawodowo”. Podmiotem
gwarancji wynikających z art. 78 jest więc kobieta, a cały ten przepis daje wyraz przeświadczeniu ustawodawcy konstytucyjnego,
że istnieje szczególna potrzeba ustanowienia dodatkowych gwarancji równouprawnienia kobiet w naszym porządku społecznym.
Trybunał Konstytucyjny kilkakrotnie zajmował się wykładnią zasady równości na tle unormowań różnicujących sytuację prawną
kobiet i mężczyzn, zawsze jednak przedmiotem jego rozważań był zarzut dyskryminacji kobiety. W orzeczeniu z 3 marca 1987 r.,
P. 2/87, Trybunał zakwestionował konstytucyjność podustawowej regulacji ustanawiającej jednakowe dla obu płci limity przyjęć
na studia medyczne (wobec większego napływu kandydatów płci żeńskiej zmuszało to do poddawania ich surowszej selekcji niż
kandydatów płci męskiej). Trybunał uznał, że regulacja ta ustanawia dyskryminację opartą na kryterium płci, a tym samym narusza
zarówno art. 67 ust. 2, jak i art. 78 ówczesnej Konstytucji. Podkreślono przy tym, iż “zasada równości ma... charakter fundmentalny...
Wszelkie jej ograniczenia, nie wynikające z dążenia do pogłębienia osiągnięcia faktycznej równości społecznej, są niedopuszczalne”
(s. 31). Trybunał wskazał, że “ustawodawca dążył w prawie pozytywnym w sposób konsekwentny do zapewnienia równości płci, a
mając to na względzie przyznał nawet kobietom dodatkowe w porównaniu z mężczyznami uprawnienia... Takie uprawnienia uwzględniają
uwarunkowania biologiczne i rodzinne... Stanowią przeto formę rozszerzenia i umocnienia statusu kobiety – wyrażają więc tendencję
mającą na względzie zagwarantowanie w praktyce poprzez równouprawnienie – zasady równości” (tamże, s. 29).
Podobne stanowisko zajął Trybunał w orzeczeniu z 24 października 1989 r., K. 6/89, w którym uznano, że ustanowienie jednolitych
zasad uzyskania emerytury górniczej stanowi naruszenie zasady równości, bowiem stanowi “równe potraktowanie osób faktycznie
nierównych” (s. 110). Trybunał uznał (s. 108), że “biologiczne i społeczne różnice między kobietami i mężczyznami” mają “istotne
znaczenie z punktu widzenia procesu «zużywania się» w pracy, a tym samym stanowią kryterium, które nakazuje różnicowanie –
na korzyść kobiet – ukształtowania uprawnień emerytalnych. Podkreślono przy tym, że “przyznanie kobietom dodatkowych w porównaniu
z mężczyznami uprawnień w niektórych sferach życia ma na celu zagwarantowanie rzeczywistego równouprawnienia” (s. 107).
W orzeczeniu z 24 września 1991 r. (Kw. 5/91) Trybunał uznał częściową niekonstytucyjność przepisu ustawy o szkolnictwie wyższym,
który przewidywał, że stosunek pracy z nauczycielem akademickim wygasa z końcem roku akademickiego, w którym nauczyciel ten
osiągnął wiek emerytalny. Ponieważ określenie tego wieku ustawa pozostawiła ogólnym przepisom emerytalnym, konsekwencją było,
że nauczyciele akademiccy płci żeńskiej musieli przejść na emeryturę po ukończeniu 60 roku życia, podczas gdy nauczyciele
akademiccy płci męskiej – dopiero po ukończeniu 65 roku życia. Odmienne zasady odnosiły się jedynie do osób zatrudnionych
na stanowisku profesora – tu wiek emerytalny ustalono jednolicie na 70 lat. Trybunał Konstytucyjny za podstawę swego wywodu
przyjął rozdzielenie uprawnień i obowiązków adresatów regulacji emerytalnych. Gdy chodzi o uprawnienie do przejścia na emeryturę,
to przepisy ustalające dla kobiet niższą o 5 lat granicę zarówno wieku, jak i stażu emerytalnego “są zgodne z zasadniczym
kierunkiem polskiego ustawodawstwa ubezpieczeniowego...” (tamże, s. 102), a zróżnicowanie wieku emerytalnego na korzyść kobiet “dodatkowe, właściwe i słuszne uregulowanie na rzecz kobiet”
(tamże). Gdy chodzi o obowiązek przejścia na emeryturę, to nałożenie go na kobietę o 5 lat wcześniej niż na mężczyznę powoduje,
że kobiety – nauczycieli akademickich “postawiono w nierównej sytuacji w stosunku do mężczyzn... [gdyż] konstytucyjne gwarancje
równouprawnienia kobiet i mężczyzn – to także równość zawodowa, w tym równość szans” (s. 103). W odniesieniu do kobiet – nauczycieli
akademickich “niższy [przymusowy] wiek emerytalny staje się czynnikiem dyskryminującym kobiety w stosunku do mężczyzn o takim
samym statusie zawodowym. Skrócenie szans zawodowych kobiet w warunkach, gdy biologiczne i społeczne różnice nie mają istotnego
znaczenia dla skutecznego kontynuowania pracy zawodowej... pozostaje w drastycznej kolizji z zasadą równości i równouprawnienia
kobiet i mężczyzn” (tamże).
3. Zarysowane wyżej orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego należy traktować jako dające wyraz dwóm ideom przewodnim:
– po pierwsze, ocena konstytucyjności regulacji socjalnych, różnicujących sytuację prawną kobiet i mężczyzn może i powinna
być dokonywana w oparciu o zasadę równości, innymi słowy nie można kobiet i mężczyzn traktować jako grup na tyle odrębnych,
by nie stosować do nich ogólnej zasady, iż podobne podmioty prawa muszą być przez prawo traktowane w sposób równy. Różnicowanie
sytuacji prawnej jest więc dopuszczalne tylko wtedy, gdy przemawiają za tym inne istotne argumenty konstytucyjne. Takim argumentem
konstytucyjnym jest zasada sprawiedliwości społecznej (art. 1 przepisów konstytucyjnych), która – w odniesieniu do omawianych
tu relacji – wyraża się nakazem (art. 78 przepisów konstytucyjnych) stworzenia kobiecie równouprawnionej pozycji wobec mężczyzny.
Ponieważ w rzeczywistości społecznej kobieta zajmuje z reguły pozycję słabszą (co jest m.in. wynikiem szczególnej roli kobiety
w zakresie macierzyństwa i wychowania dzieci), istnieje konstytucyjne uzasadnienie dla wprowadzania regulacji nadających kobiecie
pewne przywileje w porównaniu z mężczyzną, bo jest to instrument prowadzący do zapewnienia kobiecie rzeczywistego równouprawnienia.
Innymi słowy, konstytucyjnie dopuszczalne jest tzw. uprzywilejowanie wyrównawcze, tzn. uprzywilejowanie prawne mające na celu
zmniejszenie nierówności faktycznie występujących w życiu społecznym pomiędzy kobietami a mężczyznami. Regulacje ustanawiające
tego typu uprzywilejowanie wyrównawcze nie mogą być traktowane jako – zakazane na tle zasady równości – regulacje dyskryminujące
czy faworyzujące. Ustawodawca może takie regulacje ustanawiać w ramach przysługującej mu ogólnej swobody do “stanowienia prawa
odpowiadającego założonym celom społeczno–gospodarczym” (orzeczenie z 7 grudnia 1993 r., K. 7/93, OTK w 1993 r., cz. II, s. 410). W pewnych natomiast sytuacjach, gdy biologiczne i społeczne różnice miedzy kobietami a mężczyznami
rysują się w sposób szczególnie widoczny (jak choćby w odniesieniu do wykonywania pracy górniczej) ustanawianie takich uprzywilejowań
wyrównawczych staje się konstytucyjnym obowiązkiem ustawodawcy. Podkreślić przy tym należy, że tego typu uprzywilejowanie
istnieje od dawna w wielu polskich regulacjach z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych. Stąd ewentualne ingerencje
ustawodawcy w prawo obowiązujące wymagałyby oceny także z punktu widzenia zasady ochrony praw nabytych. Koncepcja uprzywilejowania
wyrównawczego jest tu odnoszona do praw socjalnych. Trybunał Konstytucyjny nie wypowiada się natomiast, czy i w jakim zakresie
mogłaby ona znaleźć zastosowanie do praw o innym charakterze, np. do praw politycznych.
– po drugie, ocena omawianych tu uregulowań prawnych zakłada rozdzielne traktowanie uprawnień i obowiązków, jakie z nich wynikają.
Wszelkie więc nałożenie na kobiety takich obowiązków czy ograniczeń, których adresatami nie są zarazem mężczyźni musi być
zawsze oceniane z punktu widzenia zasady równości. Także w tym zakresie jednym z ważnych kryteriów oceny jest pytanie o rolę
danego unormowania dla eliminacji faktycznie występujących nierówności między kobietami a mężczyznami w życiu społecznym.
Nie jest to kryterium jedyne (bardzo istotna może być też analiza biologicznych i społecznych różnic między płciami i wynikającej
stąd konieczności ochrony kobiet, np. przez zakaz ich zatrudniania w pewnych zawodach czy na pewnych stanowiskach), ale zawsze
wymagające starannego rozpatrzenia.
4. Podobne idee przewodnie można odnaleźć w płaszczyźnie prawa międzynarodowego. O równouprawnieniu kobiet jest mowa w Karcie
Narodów Zjednoczonych (art. 55 pkt c), a zakaz dyskryminacji kobiet wynika także z ogólnego ujęcia zasady równości, tak jak
zostało ono wyrażone w art. 7 Międzynarodowego Paktu Praw Gospodarczych, Społecznych i Kulturalnych z dnia 19 grudnia 1966
r. (Dz.U. z 1977 r. Nr 38, poz. 169), czy w art. 14 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności
z dnia 4 listopada 1950 r. (Dz.U. z 1993 r., Nr 61, poz. 284), a także w – ratyfikowanej ostatnio przez Polskę – Europejskiej
Karcie Socjalnej Rady Europy. Istotne znaczenie mają też postanowienia konwencji NZ z dnia 18 grudnia 1979 r. w sprawie likwidacji
wszelkich form dyskryminacji kobiet (Dz.U. z 1982 r. Nr 10, poz. 71). Zakazując dyskryminacji kobiet (art. 1) konwencja przyjmuje
też ideę “uprzywilejowania wyrównawczego”, stwierdzając w art. 4, iż nie może być uznawane za dyskryminację podjęcie przez
państwo okresowo specjalnych środków zmierzających do przyspieszenia faktycznej równości kobiet i mężczyzn.
Koncepcja uprzywilejowania wyrównawczego jest też znana orzecznictwu konstytucyjnemu wielu państw. Tylko tytułem przykładów
należy wskazać orzeczenie belgijskiego Trybunału Arbitrażowego z 27 stycznia 1994 r. (nr 9/94) i orzeczenie portugalskiego
Trybunału Konstytucyjnego nr 713/96 (Diario da Republica nr 157 z 9 lipca 1996 r.). Orzeczenie belgijskie uznało niekonstytucyjność
zróżnicowania wieku mężczyzn i kobiet przez przepisy dotyczące zagwarantowania minimalnych dochodów osobom starszym i podkreśliło
m.in., że “zróżnicowania wyrównawcze” są dopuszczalne, ale tylko, jeżeli służą one naprawieniu faktycznie zachodzącej dyskryminacji.
Trybunał portugalski uznał konstytucyjność regulacji różnicujących wiek mężczyzn i kobiet w sprawach wypadków przy pracy wskazując,
iż “dyskryminacja pozytywna” na rzecz kobiet nie narusza konstytucji i powinna być traktowana jako forma “kompensacji wobec
faktycznej dyskryminacji kobiet w płaszczyźnie socjalnej, ekonomicznej, seksualnej i obywatelskiej”. Z kolei w orzecznictwie
hiszpańskim za dopuszczalne uważa się takie (ale też tylko takie) “zróżnicowania wyrównawcze”, które mają służyć ułatwieniu
zintegrowania kobiety w procesie pracy (zob. orzeczenia nr 19/1989, nr 16/1995 i nr 317/1994).
Gdy chodzi o prawo Unii Europejskiej, to znaczenie podstawowe dla sformułowania zasady równości kobiet i mężczyzn ma art.
119 Traktatu Rzymskiego, rozwinięty w kilku dyrektywach wspólnotowych, z których najważniejszą jest dyrektywa nr 207/1976
z 9 lutego 1976 r. w sprawie urzeczywistnienia zasady równego traktowania mężczyzn i kobiet w zakresie dostępu do zatrudnienia,
kształcenia zawodowego i awansu zawodowego oraz w zakresie warunków pracy. Na tle tej dyrektywy odnotowania wymaga orzeczenie
Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości z 26 lutego 1986 r., Nr 152/84 (M. H. Marshall v. Southampton and West Hampshire Area Health Authority), w którym uznano, że “art. 5 dyrektywy musi być interpretowany w ten sposób, że ogólna polityka zatrudnienia przewidująca
zwolnienie kobiety tylko z powodu osiągnięcia lub przekroczenia wieku emerytalnego wymaganego do nabycia emerytury państwowej,
jeżeli wymagany wiek jest zróżnicowany dla mężczyzn i dla kobiet, stanowi – niezgodną z tą dyrektywą – dyskryminację ze względu
na płeć”. Podobne stanowisko zajął ETS w orzeczeniu (z tego samego dnia) w sprawie 262/84 (Vera Mia Beets – proper v. F. van Lanschot Bankiers n. V. – zob. L. Florek: Orzecznictwo ETS w sprawach dotyczących równego traktowania kobiet i mężczyzn, Polityka Społeczna 1995, nr 11–12, s. 11).
Prawo Unii Europejskiej nie ma oczywiście mocy wiążącej w Polsce. Trybunał Konstytucyjny pragnie jednak zwrócić uwagę na postanowienia
art. 68 i art. 69 Układu Europejskiego ustanawiającego stowarzyszenie między Rzecząpospolitą Polską z jednej strony, a Wspólnotami
Europejskimi i ich państwami członkowskimi z drugiej strony (Dz.U. z 1994 r. Nr 11, poz. 38 ze zm.). Zobowiązują one Polskę
do podjęcia “wszelkich starań w celu zapewnienia zgodności jej przyszłego ustawodawstwa z ustawodawstwem Wspólnoty” i odnoszą
to zobowiązanie m.in. do przepisów regulujących “ochronę pracownika w miejscu pracy”. Trybunał Konstytucyjny uważa, że pochodną
zobowiązania do zapewnienia zgodności ustawodawstwa (ciążącego przede wszystkim na parlamencie i na rządzie) jest zobowiązanie
do nadawania obowiązującemu ustawodawstwu takiego rozumienia, które służyć będzie możliwie najpełniejszemu zapewnieniu tej
zgodności.
5. Na tle powyższych ustaleń Trybunał Konstytucyjny dokonał oceny zgodności z konstytucją unormowania zawartego w art. 44
ust. 2 pkt 1 ustawy o służbie cywilnej. Trybunał Konstytucyjny jest zdania, że ocena ta powinna być przeprowadzona w nawiązaniu
do wskazanych wyżej idei przewodnich odnoszących się do regulacji socjalno – pracowniczych różnicujących sytuację prawną kobiet
i mężczyzn.
Punktem wyjścia jest stwierdzenie, że przy ocenie tych regulacji nie ma konstytucyjnych podstaw do formułowania tak ścisłej
zależności pomiędzy uprawnieniami a obowiązkami pracowników obu płci, by ich ogólny “bilans” miał przybierać taką samą wartość.
Innymi słowy, nie ma konstytucyjnych podstaw do przyjmowania tezy, że jeśli sytuacja prawna pracownika – kobiety wykazuje
w jakimś fragmencie uprzywilejowanie w stosunku do pozycji mężczyzny, to zasada równości pozwala (a może nawet – nakazuje)
zrównoważenie tego przywileju przez nałożenie na pracownika – kobietę obowiązków, które nie odnoszą się do pracownika – mężczyzny.
Nie można więc uzasadniać istnienia, czy wprowadzenia takich obowiązków argumentem, iż stanowią one konsekwencję uprzywilejowania
kobiet. Uprawnienia pracowników – kobiet (ich przywileje w stosunku do mężczyzn) też mogą oczywiście naruszyć zasadę równości
i nie ma przeszkód, by oceniać je z tego punktu widzenia. Zawsze jednak punktem wyjścia dla oceny tych uprawnień musi być
konstytucyjny nakaz zapewnienia kobiecie równouprawnienia (art. 78 przepisów konstytucyjnych) i dopiero na tym tle możliwe
jest rozważanie pytania, czy zróżnicowanie sytuacji prawnej mężczyzny wobec kobiety nie stanowi dyskryminacji mężczyzn w rozumieniu
ogólnej normy art. 67 ust. 2. Jeżeli zróżnicowanie to pozostanie w ramach “uprzywilejowania wyrównawczego”, a więc jeżeli
na jego rzecz przemawiać będą dostateczne argumenty społeczne, a zwłaszcza wzgląd na zapewnienie kobiecie faktycznej równości
w zatrudnieniu, to zróżnicowanie to można będzie uznać za uzasadnione takimi wartościami konstytucyjnymi, jak ogólna zasada
sprawiedliwości społecznej i szczególna zasada równouprawnienia. Inną metodę oceny należy natomiast odnosić do regulacji,
które ustanawiają uprawnienia pracowników – mężczyzn (ich przywileje) w stosunku do kobiet. W dzisiejszych warunkach w Polsce
nie ma jeszcze podstaw do traktowania mężczyzn jako słabszej grupy społecznej. Wszelkie takie regulacje muszą więc podlegać
od razu ocenie z punktu widzenia generalnych kryteriów ustanowionych w art. 67 ust. 2 przepisów konstytucyjnych, a nie ma
podstaw do poszukiwania ich uzasadnienia w postanowieniach art. 78 tych przepisów.
Trybunał Konstytucyjny uważa więc, że w ocenie konstytucyjności regulacji zawartej w art. 44 ust. 2 pkt 1 ustawy o służbie
cywilnej należy rozdzielnie traktować uprawnienia i obowiązki, jakie wynikają z niej dla kobiet – urzędników służby cywilnej.
Odmienne podejście kolidowałoby z konsekwencjami wynikającymi z art. 78 przepisów konstytucyjnych i prowadziłoby do – wątpliwego
logicznie i społecznie – mnożenia nierówności prawnych, tak by nierówność istniejącą w jednej dziedzinie “wyrównać” przez
stworzenie nierówności w dziedzinie innej. Dokonywane przez prawo zróżnicowanie obywateli, którego celem jest doprowadzenie
do faktycznej równości kobiet i mężczyzn w sferze zatrudnienia, nie może być podstawą ani uzasadnieniem dla kreowania nierówności
na innej płaszczyźnie.
Postanowienia zawarte w art. 44 ust. 2 pkt 1 stwarzają z jednej strony niewątpliwy przywilej dla kobiet – urzędników służby
cywilnej, bo stwarzają po ich stronie uprawnienie do wcześniejszego rozwiązania stosunku pracy i przejścia na emeryturę, niż
może to uczynić mężczyzna. Ten aspekt badanego przepisu nie jest przedmiotem zaskarżenia i ograniczyć się można do stwierdzenia,
że w tym zakresie jest to sytuacja zgodna z zasadniczym kierunkiem polskiego ustawodawstwa ubezpieczeniowego (Kw. 5/91) i że można ją rozpatrywać na tle idei uprzywilejowania wyrównawczego, znajdującej zakotwiczenie w art. 78 przepisów konstytucyjnych..
Zarazem postanowienia zawarte w art. 44 ust. 2 pkt 1 stawiają kobietę – urzędnika służby cywilnej w sytuacji prawnej gorszej
niż mężczyznę, bo dopuszczają również wcześniejsze rozwiązanie stosunku pracy wbrew woli zainteresowanej. Z tego punktu widzenia
jest to oczywiste zróżnicowanie sytuacji prawnej mężczyzn i kobiet, oparte na kryterium płci. Uznanie, że zróżnicowanie to
jest pozbawione dyskryminacyjnego (a więc – zakazanego konstytucyjnie) charakteru zależy od tego, czy można wskazać argumenty
przemawiające za jego ustanowieniem. Argumentów takich nie może jednak dostarczać koncepcja zrównywania czy bilansowania nierówności,
bo – jak już wskazano wyżej – nie ma po temu konstytucyjnego uzasadnienia.
Argumentu takiego nie może też stanowić powołanie się na – skądinąd oczywiste – biologiczne i społeczne różnice między kobietami
a mężczyznami. Uzasadnianie dokonywanych przez prawo klasyfikacji występowaniem odrębnych cech istotnych między podmiotami
– adresatami tych regulacji jest bowiem możliwe tylko wtedy, gdy cechy te mają charakter relewantny, tzn. pozostają w bezpośrednim
i koniecznym związku z dokonywanymi zróżnicowaniami. Tego typu relewantność występuje w odniesieniu do szeregu takich zawodów
i zatrudnień, w których biologiczne różnice między płciami bezpośrednio rzutują na możliwość wykonywania danej pracy przez
kobiety i tempo ich “zużywania się” w takiej pracy. Występuje to np. w odniesieniu do prac górniczych, z czego wyprowadzono
konsekwencje w orzeczeniu K. 6/89, ale trzeba przypomnieć, że orzeczenie to dotyczyło zupełnie innej sytuacji. Chodziło w
nim bowiem o przepis ustanawiający po stronie pracownika uprawnienie, a nie o przepis nakładający na pracownika obowiązek.
Znacznie bliższe badanej tu sytuacji było natomiast unormowanie zakwestionowane w orzeczeniu Kw. 5/91, bo przepis ten dotyczył
obowiązków, powodując wcześniejsze ustanie zatrudnienia w odniesieniu do nauczyciela akademickiego – kobiety. W tej sprawie
Trybunał zwrócił uwagę na brak relewantności cechy biologicznych i społecznych różnic między płciami, bo w pracy naukowej
“nie mają (one) istotnego znaczenia dla skutecznego kontynuowania pracy zawodowej i uzyskiwania kolejnych awansów”. Raz jeszcze
podkreślić należy, że chodziło o sytuację, w której kobieta nie chce skorzystać z przysługującego jej uprawnienia do zakończenia
stosunku pracy wraz z osiągnięciem 60 roku życia.
Trybunał Konstytucyjny jest zdania, że także dla pracy urzędnika służby cywilnej nie da się przypisać tak istotnego znaczenia
różnicom biologicznym i społecznym między płciami, by mogło to stanowić dostateczne uzasadnienie dla nałożenia na kobietę
odmiennych, większych obowiązków. Dość przypomnieć, że wiele innych pragmatyk służbowych (prawo o ustroju sądów, ustawa o
prokuraturze, zmieniona ustawa o szkolnictwie wyższym) przyjmuje jednolitość wieku, w którym pojawia się możliwość lub obowiązek
przejścia na emeryturę nawet bez zgody zainteresowanego.
Trybunał Konstytucyjny zwraca też uwagę, że rozpatrywana tu sprawa dotyczy bardzo szczególnej grupy zawodowej, jaką jest służba
cywilna, której urzędnicy korzystają ze wzmożonych gwarancji trwałości zatrudnienia. Ocena sformułowana w postanowieniu Tw.
7/94 w odniesieniu do kobiet – pracowników urzędów państwowych, iż – na skutek owej trwałości zatrudnienia – tracą one z osiągnięciem
wieku emerytalnego więcej w porównaniu do innych pracownic (s. 3), odnosi się w pełni także do kobiet – urzędników służby
cywilnej. Nie bez racji stwierdzono w – krytycznej – glosie do wyroku SN z 14 maja 1996 r., iż “zróżnicowanie wieku emerytalnego
przyczynia się do kształtowania przekonania o kłopotliwości związanej z zatrudnieniem kobiet i o większych kosztach takiego
zatrudnienia. To zaś przekonanie jest źródłem dyskryminowania kobiet w pracy” (I. Boruta, OSP 1997, nr 6, s. 335). Wcześniejsze
przejście na emeryturę może też mieć wymierne i niekorzystne skutki materialne. Z jednej strony, traci się możliwość uzyskania
pewnych świadczeń (Rzecznik wskazuje tu przykład nagrody jubileuszowej, o której mowa w art. 57 ust. 1 pkt 5 ustawy o służbie
cywilnej), z drugiej strony (na co zwrócono uwagę w postanowieniu Tw. 7/94), niekorzystna relacja wysokości emerytur do wysokości
uposażeń urzędniczych powoduje, że przejście na emeryturę musi wiązać się z pogorszeniem sytuacji materialnej. Są to pewne
“koszty”, które kobieta może zaakceptować wykorzystując możliwość wcześniejszego przejścia na emeryturę, jeżeli jednak zostaną
one jej narzucone wbrew jej woli, to może to być potraktowane jako sytuacja dyskryminacyjna.
Nie można też wskazać żadnego argumentu pozwalającego uznać omawianą regulację za uzasadnioną względami interesu publicznego,
proporcjonalnymi do wprowadzonych ograniczeń w sytuacji prawnej kobiet – urzędników służby cywilnej. Co więcej, nie jest konieczne
wskazanie istnienia takich względów przy podejmowaniu decyzji o rozwiązaniu stosunku pracy. Za bardzo istotne uznać tu należy
stanowisko Sądu Najwyższego, iż “nabycie prawa do emerytury... stanowi wystarczającą przesłankę rozwiązania stosunku pracy
z urzędnikiem państwowym mianowanym w drodze wypowiedzenia. Decyzję w tej sprawie przepis (art. 13 ust. 1 pkt 5 ustawy o pracownikach
urzędów państwowych) pozostawia pracodawcy, nie nakładając na niego żadnych dodatkowych ograniczeń czy powinności” (wyrok z 14 maja 1996 r., jw., s. 717). Nie ma przeszkód logicznych dla odniesienia tego rozumowania do interpretacji art. 44 ust. 2 pkt 1 ustawy o służbie
cywilnej, bo treść obu przepisów jest merytorycznie identyczna. Nie ma też podstaw, by kwestionować prawidłowość powyższej
wykładni, bo oczywista i niezaprzeczalna jest przecież kompetencja SN do wypowiadania się w kwestiach dotyczących prawa pracy
i ubezpieczeń społecznych. Należy tym samym uznać, że przepis art. 44 ust. 2 pkt 1 – o ile zaistnieją zapisane w nim przesłanki
– daje podstawy do rozwiązania stosunku pracy w oparciu o uznanie pracodawcy i nie nakłada na pracodawcę obowiązku wskazania
jakichkolwiek innych argumentów takie rozwiązanie stosunku pracy uzasadniających. Skoro taką wykładnię art. 44 ust. 2 pkt
1 należy uznawać za jedynie prawidłową, a skutki stosowania tak rozumianego przepisu mogą przybierać charakter dyskryminacyjny,
to uznać należy, że wadliwy jest sam przepis, a nie praktyka jego stosowania. Tym samym konieczne jest uznanie, że przepis
ten ma – sam w sobie – charakter dyskryminacji ze względu na płeć.
To stwierdzenie przesuwa całą sprawę na płaszczyznę konstytucyjną a w tej płaszczyźnie zarówno obecne, jak i przyszłe przepisy
konstytucyjne rezerwują dla Trybunału Konstytucyjnego bezwzględną wyłączność dla orzekania o niekonstytucyjności ustaw
6. Trybunał Konstytucyjny jest zdania, że do oceny art. 44 ust. 2 pkt 1 ustawy o służbie cywilnej należy odnieść konkluzje
wyrażone w orzeczeniu Kw. 5/91 dotyczącym art. 95 ust. 2 pkt 1 ustawy o szkolnictwie wyższym. Prawda, że SN – zajmując stanowisko
w sprawie konstytucyjności art. 13 ust. 1 pkt 5 ustawy o pracownikach urzędów państwowych – uznał, że to orzeczenie TK nie
znajduje bezpośredniego przełożenia na badaną tam regulację. Z jednej bowiem strony ustawa o szkolnictwie wyższym przewidywała
rozwiązanie stosunku pracy z mocy prawa, a ustawa o pracownikach urzędów państwowych pozostawiała sprawę zwolnienia pracownika
do decyzji pracodawcy. Z drugiej zaś strony, skoro Sejm zmieniając ustawę o szkolnictwie wyższym nie wyeliminował podobnych
przepisów z innych ustaw, to pośrednio dał wyraz przekonaniu, że te inne ustawy nie zawierają treści o dyskryminacyjnym charakterze
(wyrok z 14 maja 1996 r., jw., s. 716).
Rozumowanie to nie wydaje się jednak możliwe do przyjęcia w niniejszej sprawie. Art. 44 ust. 2 pkt 1 ustawy o służbie cywilnej
nie przewiduje rozwiązania stosunku pracy z mocy prawa, a – tak samo, jak art. 13 ust. 1 pkt 5 ustawy o pracownikach urzędów
państwowych – pozostawia to uznaniu pracodawcy. Z punktu widzenia sytuacji prawnej urzędnika – kobiety zmienia to jednak niewiele,
bo nadal pozostaje możliwość – wcześniejszego od mężczyzny – przeniesienia jej na emeryturę bez jej zgody. Z punktu widzenia
funkcjonowania służby cywilnej, skutki takiej uznaniowości mogą zaś być nawet bardziej szkodliwe niż automatyzm ustania stosunku
pracy po ukończeniu określonego wieku. Stale istniejąca możliwość rozwiązania stosunku pracy z kobietą, której pozwolono pozostać
w służbie mimo ukończenia 60 roku życia, może całkowicie uzależnić ją od przełożonych, eliminując ten stopień bezstronności
i neutralności, jaki na urzędnika służby cywilnej nakładają wymogi art. 1 i art. 47 pkt 4 ustawy o służbie cywilnej.
Pozbawiony jest też relewantności argument, że Sejm – znając orzeczenie Kw. 5/91 – uchyliłby lub nie przyjmowałby analogicznych
rozwiązań w innych ustawach. Ustawodawczych decyzji Sejmu nie można traktować w kategoriach precedensów sądowych. Wszelki
proces nowelizacji ustawy obowiązującej czy uchwalania ustawy nowej przebiega jako wypadkowa różnego rodzaju dążeń i interesów,
nie zawsze też możliwe jest abstrakcyjne wydobycie wszystkich konsekwencji konstytucyjnych, jakie mogą wynikać z nowej regulacji.
Rzeczywista treść przepisu ujawnia się dopiero w toku jego stosowania – dość powiedzieć, że dopiero orzecznictwo NSA i SN
odkryło ostateczny sens i konsekwencje prawne art. 13 ust. 1 pkt 5 ustawy o pracownikach urzędów państwowych. Jeżeli w ustawie
z 5 lipca 1996 r. pojawił się przepis rodzący konsekwencje o charakterze dyskryminacyjnym, to obowiązkiem Trybunału Konstytucyjnego
jest uznanie jego niekonstytucyjności.
Powtórzyć więc należy stanowisko wyrażone w orzeczeniu z 24 września 1991 r. (Kw. 5/91, s. 103): konstytucyjne gwarancje równości
kobiet i mężczyzn – to także równość zawodowa, w tym równość szans. Omawiany przepis ustawy o służbie cywilnej stwarza możliwość
pozbawienia kobiety – urzędnika służby cywilnej szansy kontynuowania działalności zawodowej na równi z mężczyznami. Tym samym
przepis ten staje się czynnikiem dyskryminującym kobiety w stosunku do mężczyzn o takim samym statusie zawodowym, a więc narusza
zarówno art. 67 ust. 2, jak i art. 78 ust. 1 i 2 przepisów konstytucyjnych.
Z tych względów Trybunał Konstytucyjny orzekł jak w sentencji.