1. Pismem z 24 stycznia 2003 r., uzupełnionym 19 kwietnia 2003 r., skarżąca wniosła skargę konstytucyjną o zbadanie zgodności
art. 36 ust. 2 ustawy z dnia 12 września 1990 r. o tytule naukowym i stopniach naukowych (Dz. U. Nr 65, poz. 386 ze zm.; dalej:
ustawa o tytule naukowym) z art. 24, art. 65 ust. 2 i 4, art. 66 i art. 92 ust. 1 Konstytucji oraz § 5 ust. 1 rozporządzenia
Ministra Edukacji Narodowej z dnia 10 czerwca 1991 r. w sprawie studiów doktoranckich i stypendiów naukowych (Dz. U. Nr 58,
poz. 249 ze zm.; dalej: rozporządzenie doktoranckie) z art. 65 ust. 2 i art. 66 ust. 2 Konstytucji. Zaskarżone przepisy ustawy
o tytule naukowym i rozporządzenia doktoranckiego godzą zdaniem skarżącej w: prawo do ochrony pracy (art. 24 Konstytucji),
zakaz nakładania obowiązku pracy w drodze pozaustawowej (art. 65 ust. 2 Konstytucji), prawo do wynagrodzenia za pracę (art.
65 ust. 4 Konstytucji) oraz prawo do godnego traktowania uczestnika studiów doktoranckich (art. 30 Konstytucji).
Skarga wynikła na gruncie następującego stanu faktycznego. W roku akademickim 1995/1996 skarżąca rozpoczęła studia doktoranckie,
w trakcie których uczelnia powierzyła jej samodzielne prowadzenie zajęć dydaktycznych ze studentami w wymiarze 120 godzin
rocznie. Za wykonaną w tym wymiarze pracę skarżąca nie otrzymywała wynagrodzenia. W trakcie studiów pobierała jednak stypendium
doktoranckie. Po ukończeniu studiów i obronie pracy doktorskiej powództwo o ustalenie stosunku pracy i wynagrodzenie wytoczył
związek zawodowy, jednak sądy orzekły, że „wolą ustawodawcy było pozostawienie odbywających studia poza sferą stosunku pracy,
a przyznanie im tylko niektórych uprawnień zbieżnych z uprawnieniami pracowniczymi” oraz że wolą władzy wykonawczej było wprowadzenie
„obowiązkowego wymiaru zajęć dydaktycznych (...), które powinien prowadzić samodzielnie uczestnik studiów doktoranckich”.
Skarżąca wskazała, że w art. 36 ust. 2 ustawy o tytule naukowym, rozumianym tak, jak zdekodowały to sądy orzekające w jej
sprawie, zapisana jest wola ustawodawcy, by pozostawić uczestników studiów doktoranckich (dalej: doktorantów) poza sferą stosunku
pracy, a przyznać im tylko niektóre uprawnienia zbieżne z uprawnieniami pracowniczymi. Tym samym ustawodawca, świadomie wyłączając
poza sferę stosunku pracy osoby w istocie pracę świadczące (doktorantów), pozbawił je równocześnie konstytucyjnie gwarantowanej
ochrony wynikającej z art. 24 Konstytucji. Posłużenie się przez ustawodawcę modelem administracyjnoprawnym nie usprawiedliwia
wyłączenia w stosunku do doktorantów podstawowych instytucji prawa pracy, które mają charakter ochronny w stosunku do podmiotu
świadczącego pracę, niezależnie od stosunku prawnego, w ramach którego lub w związku z którym świadczenie tej pracy się odbywa.
Mocą § 5 ust. 1 rozporządzenia doktoranckiego w program studiów doktoranckich oraz ich regulamin wpisany został obowiązek
samodzielnego prowadzenia przez doktoranta zajęć dydaktycznych, co niczym nie różni się od wykonywania tej czynności przez
asystenta, gdyż obowiązki dydaktyczne obu są tożsame. Zdaniem skarżącej samodzielne prowadzenie przez doktoranta zajęć dydaktycznych
(powierzonych mu wszak przez uczelnię i na rzecz kształcących się w niej studentów) jest pracą w rozumieniu art. 24 Konstytucji.
Tym samym rozporządzenie doktoranckie nakłada na doktoranta obowiązek pracy, co stanowi naruszenie art. 65 ust. 2 Konstytucji
dopuszczającego nałożenie obowiązku świadczenia pracy wyłącznie ustawą. Przepis Konstytucji zastrzega bezwzględną wyłączność
ustawową dla tej materii, czyli niedopuszczalność jej delegowania na rzecz władzy wykonawczej. Zdaniem skarżącej nałożenie
obowiązku pracy rozporządzeniem jest niedopuszczalne również w świetle art. 92 ust. 1 Konstytucji, ponieważ narusza wynikające
z tego przepisu gwarancje ochrony formalnej, dotyczące zachowania materii konstytucyjnych praw i wolności oraz obowiązków
tylko i wyłącznie do sfery ustawowej. Naruszenie art. 65 ust. 2 Konstytucji przejawia się także w tym, że określenie zakresu
obowiązku pracy skarżącej (ilości pracy) prawodawca powierzył organowi uczelni (radzie wydziału, radzie naukowej), pozostawiając
mu niczym nieograniczoną swobodę, prowadzącą do dowolności i arbitralności.
W opinii skarżącej § 5 ust. 1 rozporządzenia doktoranckiego narusza również art. 66 ust. 2 Konstytucji w zakresie odnoszącym
się do norm czasu pracy. Upoważnia on bowiem radę wydziału do określenia obowiązkowego wymiaru liczby godzin zajęć dydaktycznych,
które doktorant powinien samodzielnie przeprowadzić. Tym samym określenie maksymalnych norm czasu pracy nie następuje w drodze
ustawowej (jak ma to miejsce na przykład w przypadku określenia maksymalnego pensum nauczyciela akademickiego – art. 101 ustawy
o szkolnictwie wyższym), ale w drodze uchwały organu kolegialnego uczelni i nie istnieją żadne materialnoprawne ograniczenia,
wobec czego ustalenie maksymalnego czasu pracy ma charakter pełnej dowolności i arbitralności. Tymczasem – w opinii skarżącej
– określenie maksymalnego czasu zajęć dydaktycznych jest obowiązkiem ustawodawcy, wiążącym się z zapewnieniem jej prawa do
bezpiecznych i higienicznych warunków pracy.
Skarżąca stwierdziła, że wykonywanie czynności przez asystentów następuje w ramach stosunku pracy, a równoważnikiem świadczeń
jest wynagrodzenie za pracę, będące podstawowym uprawnieniem każdego pracownika. Innymi podstawowymi uprawnieniami pracowniczymi,
które winny być uregulowane przez ustawodawcę, są: prawo do bezpiecznych i higienicznych warunków pracy, prawo do wypoczynku
oraz ochrona czasu pracy (art. 65 ust. 4, art. 66 Konstytucji). W przypadku doktorantów regulację tych zasadniczych kwestii
ustawodawca – mocą art. 36 ust. 2 ustawy o tytule naukowym – powierzył Ministrowi Edukacji Narodowej (dalej: Minister Edukacji),
a delegacja ta odnosi się w szczególności do „zakresu uprawnień pracowniczych”. Oznacza to, że Minister Edukacji mógł aktem
wykonawczym wyłączyć z zakresu uprawnień doktoranckich wynagrodzenie za pracę, z czego wynika, iż praca doktoranta – na podstawie
zobowiązania wynikającego z § 5 ust. 1 rozporządzenia doktoranckiego – świadczona jest bez jakiegokolwiek wynagrodzenia (choćby
w minimalnej gwarantowanej konstytucyjnie wysokości) oraz w warunkach naruszających prawo do bezpiecznych i higienicznych
warunków pracy.
2. Pismem z 18 września 2003 r. stanowisko w sprawie przedstawił Prokurator Generalny, stwierdzając, że § 5 ust. 1 rozporządzenia
doktoranckiego nie jest niezgodny z art. 65 ust. 2 i art. 66 ust. 2 Konstytucji, a postępowanie, w zakresie kontroli zgodności
art. 36 ust. 2 ustawy o tytule naukowym z art. 24, art. 65 ust. 2 i 4 i art. 66 oraz art. 92 ust. 1 Konstytucji podlega umorzeniu
ze względu na niedopuszczalność wydania orzeczenia.
W odniesieniu do wniosku o umorzenie postępowania w zakresie badania art. 36 ust. 2 ustawy o tytule naukowym, Prokurator Generalny
stwierdził, że przepis ten jest normą kompetencyjną, wskazującą podmiot zobowiązany do wydania aktu wykonawczego oraz zakres
spraw przekazanych do regulacji podustawowej. Upoważnia on Ministra Edukacji do określenia zasad organizowania, prowadzenia
i odbywania studiów doktoranckich oraz zakresu uprawnień, w szczególności uprawnień pracowniczych osób odbywających studia
doktoranckie. Choć przepis ten powołany został przez sąd w wyroku oddalającym apelację skarżącej, to jednak nie stanowił bezpośredniej
podstawy rozstrzygnięcia (posłużył bowiem jedynie sądowi do wykazania, że prawo doktorantów do niektórych uprawnień pracowniczych
nie oznacza, że wykonywanie obowiązków wynikających z programu studiów doktoranckich jest świadczeniem pracy). Tym samym nie
można przyjąć, że na podstawie art. 36 ust. 2 sąd orzekł ostatecznie o konstytucyjnych prawach lub wolnościach skarżącej,
co przesądza o konieczności umorzenia postępowania.
Prokurator Generalny nie podzielił zarzutów stawianych w skardze § 5 rozporządzenia doktoranckiego. Stwierdził, że pojęcie
„pracy”, o którym mowa w art. 65 ust. 1 Konstytucji odnosi się nie tylko do świadczenia pracy w ramach szeroko rozumianego
stosunku zatrudnienia, lecz także do wykonywania zawodu, i to w tym zakresie Konstytucja gwarantuje każdemu wolność wyboru
pracy. Powołując poglądy doktryny, Prokurator Generalny wskazał, że negatywnym aspektem wolności pracy jest zakaz wprowadzania
obowiązku pracy (przymusu pracy), któremu niepodporządkowanie się rodziłoby sankcje karne czy administracyjne. Oznacza to,
że władze publiczne nie mogą przymuszać do pracy osób, które – z jakichkolwiek względów – pracować nie zamierzają. Ów zakaz
pracy przymusowej oznacza również niedopuszczalność zmuszenia kogokolwiek przez władze publiczne do podejmowania określonego
zatrudnienia, zarówno w sensie rodzaju, jak i miejsca świadczonej pracy.
W opinii Prokuratora Generalnego uczelnie, będące częścią systemu nauki polskiej i systemu edukacji narodowej, realizują ustawowe
zadania miedzy innymi poprzez prowadzenie studiów doktoranckich (zgodnie z ustawą z dnia 12 września 1990 r. o szkolnictwie
wyższym, Dz. U. Nr 65, poz. 385 ze zm.; dalej: ustawa o szkolnictwie). Studia te są zatem formą dobrowolnego kształcenia prowadzonego
przez uczelnie, realizujące konstytucyjne prawo do nauki. Przyjęcie na studia doktoranckie następuje wskutek inicjatywy osoby
ubiegającej się i za jej zgodą, a prawa i obowiązki doktorantów – wynikające z ustawy, rozporządzenia i ustalonych przez uczelnie
programów studiów – są znane w chwili ubiegania się o przyjęcie na studia, czyli uczestnik dobrowolnie je przyjmuje. Celem
studiów doktoranckich jest uzyskanie przez doktoranta stopnia naukowego oraz przygotowanie go do prowadzenia samodzielnej
pracy zarówno naukowej, jak i dydaktycznej. Dlatego też ustanowienie w rozporządzeniu doktoranckim powinności samodzielnego
prowadzenia zajęć dydaktycznych, jako jednego z elementów kształcenia, pozostaje w bezpośrednim związku z ustawowymi zadaniami
uczelni. Uznać trzeba, że samodzielne prowadzenie zajęć dydaktycznych przez doktoranta jest jednym z elementów jego kształcenia,
dobrowolnie akceptowanym przez obywatela decydującego o podjęciu tych studiów. Oznacza to, że samodzielne prowadzenie przez
doktoranta zajęć dydaktycznych nie może być uznane za obowiązkowe świadczenie pracy w ramach stosunku administracyjno-prawnego.
Prokurator Generalny podkreślił, iż uprawnienie kolegialnych organów uczelni do ustalania wymiaru jednego z elementów kształcenia
(jakim jest prowadzenie zajęć dydaktycznych) nie stanowi subdelegacji określenia norm czasu pracy. Przepis ten realizuje bowiem
zasadę autonomii szkół wyższych, wyrażoną w art. 70 ust. 5 Konstytucji. W związku z powyższym Prokurator Generalny uznał,
że art. 65 ust. 2 i art. 66 ust. 2 Konstytucji nie są adekwatnymi wzorcami kontroli zaskarżonego przepisu rozporządzenia.
3. Pismem z 19 listopada 2003 r. stanowisko w sprawie zajął Minister Edukacji Narodowej i Sportu (dalej: Minister Edukacji),
stwierdzając, że § 5 ust. 1 rozporządzenia doktoranckiego nie jest niezgodny z art. 65 ust. 2 i art. 66 ust. 2 Konstytucji,
jak również, że art. 36 ust. 2 ustawy o tytule naukowym nie jest niezgodny z art. 24, art. 65 ust. 2 i 4, art. 66 i art. 92
ust. 1 Konstytucji.
Uzasadniając powyższe, Minister Edukacji wskazał, że powierzenie mu – na mocy art. 36 ust. 2 ustawy o tytule naukowym – określenia
uprawnień pracowniczych w drodze rozporządzenia nie narusza art. 92 ust. 1 Konstytucji, który nie odnosi się do zagadnienia,
co może być regulowane rozporządzeniem. Ta norma konstytucyjna nie zakazuje objęcia rozporządzeniem materii ustawowej, zaś
zakaz taki wynika z innych przepisów Konstytucji.
Artykuły 65 ust. 2 i 4 oraz 66 Konstytucji nakazują ustawowe regulowanie spraw pracowniczych wymienionych w tych przepisach.
Jednakże pomiędzy wzorcami kontroli a art. 36 ust. 2 ustawy nie dochodzi do kolizji, bowiem zaskarżony przepis jedynie powierza
rozporządzeniu regulację „uprawnień pracowniczych” doktorantów. Nie przesądza to jednak, że samodzielne prowadzenie zajęć
dydaktycznych jest równoznaczne z nawiązaniem stosunku pracy w rozumieniu art. 22 § 1 kodeksu pracy. Oznacza to tylko, iż
doktoranci – nie będąc pracownikami – korzystają z niektórych rodzajów świadczeń im przysługujących (np. mają prawo do świadczeń
publicznych zakładów opieki zdrowotnej).
Ustawodawca ukształtował instytucję studiów doktoranckich jako formę nauki w szkole wyższej. Statusu doktorantów – jako osób
pobierających naukę w szkole – nie podważają przepisy rozporządzenia doktoranckiego, określające ich obowiązki. Przede wszystkim
na odrębność studiów doktoranckich od stosunku pracy wskazuje instytucja stypendium, które może być przyznane doktorantowi,
nie jest jednak ekwiwalentem za prowadzone przez niego zajęcia dydaktyczne czy też inne formy aktywności.
W opinii Ministra Edukacji między doktorantem a uczelnią zawiązuje się stosunek administracyjno-prawny, którego źródłem jest
akt administracyjny przyjęcia na studia. Wyklucza to traktowanie doktoranta jako podmiotu prawa pracy, a istnieje ścisła zależność
między stosunkiem pracy a prawami i wolnościami ekonomicznymi opisanymi w art. 65 ust. 4 oraz art. 66 Konstytucji, polegająca
na objęciu ochroną konstytucyjną pewnych praw i wolności właśnie ze względu na stosunek pracy. Tym samym ustalenie, iż doktorant
nie jest pracownikiem, musi prowadzić do wniosku, że uprawnienia, o których mowa w art. 36 ust. 2 ustawy o tytule naukowym
nie są uprawnieniami pracowniczymi, choć po części odpowiadają im treścią, co jednak nie podlega rygorom stawianym przez art.
65 ust. 4 i art. 66 Konstytucji. Artykuł 65 ust. 2 Konstytucji zapewnia ochronę nie konkretnym uprawnieniom pracowniczym,
ale wolności od związania stosunkiem pracy w akcie niższej niż ustawa rangi.
Zdaniem Ministra Edukacji doktorant nie jest podmiotem stosunku pracy, a zatem gwarantowana w art. 24 Konstytucji ochrona
pracy nie może być do niego odnoszona.
Minister Edukacji odrzucił argumentację skarżącej dotyczącą § 5 rozporządzenia doktoranckiego, stwierdzając, że doktorant
w ramach studiów doktoranckich nie świadczy pracy, a zatem nie może powoływać się na prawa pracownicze pozostające pod ochroną
art. 65 ust. 2 i art. 66 ust. 2 Konstytucji. Jakkolwiek prowadzenie zajęć dydaktycznych jest obowiązkiem doktoranta, to jednak
stanowią one tylko część programu studiów, o których podjęciu decyduje zaś osoba zamierzająca uzyskać stopień doktora. Oznacza
to, że ewentualne naruszenie art. 65 ust. 2 Konstytucji należy oceniać właśnie przez pryzmat dobrowolności decyzji.
Minister Edukacji odniósł się do problematyki art. 22 § 1 kodeksu pracy, wskazując, że trudno byłoby znaleźć taki rodzaj ludzkiej
aktywności, który nie stanowiłby wykonywania pracy w szerokim znaczeniu tego słowa, i w tym sensie również prowadzenie zajęć
dydaktycznych byłoby „pracą”. Choć można przyjąć istnienie elementów wspólnych dla „pracy” realizowanej przez doktoranta i
tej wykonywanej przez pracownika (asystenta), to jednak czynności te cechują się zasadniczymi odrębnościami. Praca wykonywana
w ramach stosunku pracy ma zapewnić środki utrzymania jej wykonawcy, przy czym szczególnie istotna jest ekwiwalentność świadczeń;
ponadto praca ta nakierowana jest na przynoszenie pracodawcy określonych korzyści. Tymczasem do istoty działań doktoranta
polegających na prowadzeniu zajęć dydaktycznych należy kształcenie jego umiejętności, co nie stoi w sprzeczności z tym, iż
działalność dydaktyczna doktoranta może mieć taką samą jakość jak praca asystenta (osoby zatrudnionej przez uczelnię).
4. Pismem z 20 lipca 2004 r. stanowisko w sprawie zajął Marszałek Sejmu, wnosząc o stwierdzenie zgodności art. 36 ust. 2 ustawy
o tytule naukowym z art. 24, art. 65 ust. 2 i 4, art. 66 oraz art. 92 ust. 1 Konstytucji.
Uzasadniając powyższe, Marszałek Sejmu stwierdził, że użycie w art. 36 ust. 2 ustawy o tytule naukowym określenia „uprawnienia
pracownicze” nie przesądza, iż samodzielne prowadzenie zajęć dydaktycznych przez doktoranta jest równoznaczne z nawiązaniem
przezeń stosunku pracy. Oznacza to tylko, iż doktoranci korzystają z niektórych świadczeń przysługujących pracownikom, jednak
przez to nie stają się pracownikami. W myśl ustawy o szkolnictwie studia doktoranckie są jedną z form kształcenia prowadzonego
przez uczelnię wyższą (obok studiów magisterskich, wyższych zawodowych, uzupełniających magisterskich, podyplomowych i specjalnych),
tak więc między doktorantem a uczelnią nawiązuje się stosunek administracyjno-prawny. Samodzielne prowadzenie przez doktoranta
zajęć dydaktycznych nie jest więc pracą w rozumieniu art. 24 Konstytucji, ale jednym z elementów kształcenia, dobrowolnie
zaakceptowanym przez uczestnika studiów w chwili, w której ubiegał się o przyjęcie na nie. Prowadzenie zajęć jest obowiązkowym
ćwiczeniem, którego celem jest przysposobienie doktoranta do wykonywania obowiązków dydaktycznych po uzyskaniu stopnia naukowego
doktora.
Skoro doktorant w ramach studiów nie świadczy pracy, to nie może powoływać się na prawa pracownicze wynikające z art. 65 i
art. 66 Konstytucji. O tym, że nie dochodzi do naruszenia art. 65 ust. 2 Konstytucji przesądza też fakt, że o podjęciu studiów
doktoranckich decyduje osoba zamierzająca uzyskać stopień doktora, znająca prawa i obowiązki doktoranta wynikające z ustawy,
rozporządzenia oraz z ustalonych przez uczelnie programów studiów.
W opinii Marszałka Sejmu upoważnienie zawarte w art. 36 ust. 2 ustawy o tytule naukowym nie prowadzi do nałożenia na doktoranta
obowiązku pracy, zaczym nie narusza art. 65 ust. 2 Konstytucji. Jego zdaniem zawarte w art. 36 ust. 2 ustawy upoważnienie
jest dostatecznie szczegółowe i w sposób poprawny określa zakres spraw przekazanych Ministrowi Edukacji. Marszałek Sejmu zwrócił
uwagę, że sformułowanie zbyt szczegółowych wytycznych nie jest konieczne, gdyż można je znaleźć w rozdziale 1 ustawy, ponadto
mogłyby to prowadzić do naruszenia zasady autonomii szkół wyższych.
Trybunał Konstytucyjny zważył, co następuje:
1. Zaskarżony przepis ustawy o tytule naukowym został z dniem 1 maja 2003 r. uchylony ustawą z dnia 14 marca 2003 r. o stopniach
naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki (Dz. U. Nr 65, poz. 595). Rozporządzenie doktoranckie
– w części, w której jest sprzeczne z tą ustawą – również utraciło w tym dniu moc obowiązującą. Niemniej jednak przepisy te
rzutują na sytuację prawną skarżącej, co oznacza, że istnieją przesłanki do zastosowania art. 39 ust. 3 ustawy z dnia 1 sierpnia
1997 r. o Trybunale Konstytucyjnym (Dz. U. Nr 102, poz. 643 ze zm.; dalej: ustawa o TK).
2. Na wstępie konieczne jest rozstrzygnięcie w przedmiocie zakresu zaskarżenia, bowiem skarżąca upatruje naruszenia jej praw
w związku z treścią art. 36 ust. 2 ustawy o tytule naukowym, który to przepis brzmi: „zasady organizowania studiów doktoranckich
w państwowych jednostkach organizacyjnych, rekrutacji na te studia, prowadzenia i odbywania tych studiów oraz zakres uprawnień,
a w szczególności uprawnień pracowniczych osób je odbywających, określa Minister Edukacji Narodowej w drodze rozporządzenia”.
Trybunał Konstytucyjny stwierdza, że zaskarżony przepis stanowi ustawowe upoważnienie dla Ministra Edukacji do uregulowania
rozporządzeniem pewnego zakresu spraw. Tym samym przepis ten ma charakter normy kompetencyjnej, a jego treść normatywna sprowadza
się do wskazania podmiotu zobowiązanego do wydania aktu wykonawczego i określenia zakresu przedmiotowego regulacji. Nie ulega
zatem wątpliwości, że przepis o takiej treści nie mógł stanowić podstawy ostatecznego orzeczenia o prawach i wolnościach skarżącej,
tym samym zaś nie została spełniona podstawowa przesłanka skargi konstytucyjnej, o której mowa w art. 79 ust. 1 Konstytucji.
Powołanie zaskarżonego przepisu w uzasadnieniach wyroków, ferowanych przez sądy orzekające w sprawie skarżącej, faktu tego
nie zmienia. Tym samym zachodzi konieczność umorzenia postępowania z uwagi na niedopuszczalność wydania w tym zakresie orzeczenia
(art. 39 ust. 1 pkt 1 ustawy o TK).
3. Zasadnicze zarzuty skarżącej dotyczą § 5 ust. 1 rozporządzenia doktoranckiego, zgodnie z którym „program studiów doktoranckich
oraz regulamin studiów ustala rada wydziału (rada naukowa), określając liczbę godzin zajęć obowiązkowych, liczbę obowiązkowych
egzaminów i zaliczeń, obowiązkowy wymiar zajęć dydaktycznych, w których prowadzeniu powinien brać udział oraz które powinien
prowadzić samodzielnie uczestnik studiów doktoranckich”. W przepisie tym dostrzega ona naruszenie konstytucyjnych norm zawartych
w art. 65 ust. 2 i art. 66 ust. 2, z których wynika odpowiednio, że „obowiązek pracy może być nałożony tylko przez ustawę”,
a „pracownik ma prawo do określonych w ustawie dni wolnych od pracy i corocznych płatnych urlopów [zaś] maksymalne normy czasu
pracy określa ustawa”. Zdaniem skarżącej samodzielne prowadzenie przez nią zajęć dydaktycznych ze studentami, stanowiące część
studiów doktoranckich, przesądzało o powstaniu pomiędzy nią a macierzystą uczelnią stosunku pracy, z wynikającymi stąd istotnymi
konsekwencjami.
Trybunał Konstytucyjny stwierdza, że tok rozumowania skarżącej jest na gruncie Konstytucji błędny. Zakłada ona bowiem, że
samodzielne prowadzenie zajęć dydaktycznych jest „pracą” w znaczeniu, w jakim pojęciem tym operuje ustawa zasadnicza, co prowadzi
ją do wniosku o nałożeniu na nią obowiązku pracy (czy o poddaniu jej „przymusowi pracy”) w wymiarze nieokreślonym ustawowo.
Z całą pewnością zawartego w art. 65 ust. 1 Konstytucji pojęcia „pracy” nie można ograniczyć wyłącznie do świadczenia pracy
w ramach szeroko rozumianego stosunku zatrudnienia, ma ono bowiem zastosowanie również do wykonywania zawodu. W tym też zakresie
konstytucyjnie gwarantowana jest wolność wyboru. Niemniej jednak większość nawet codziennych czynności można byłoby zakwalifikować
jako „pracę”, co prowadzić by mogło do absurdalnych wniosków i żądań. Dlatego też konstytucyjne pojęcie „pracy” interpretować
trzeba z uwzględnieniem dorobku doktrynalnego i judykacyjnego prawa pracy. Stąd też konieczna jest zwięzła analiza charakteru
studiów doktoranckich w powiązaniu ze statusem szkół wyższych.
W myśl ustawy o szkolnictwie uczelnie stanowią część systemu edukacji narodowej i systemu nauki polskiej. Z jednej więc strony
powołane są do krzewienia wiedzy („kształcenie studentów w zakresie danej gałęzi wiedzy oraz ich przygotowanie do wykonywania
określonych zawodów” – art. 3 ust. 1 pkt 1), z drugiej zaś do „prowadzenia badań naukowych” (art. 3 ust. 1 pkt 2) pozwalających
na ustawiczny postęp naukowy. Realizacja drugiego z tych zadań wymaga dbałości o tworzenie i rozwój kadry naukowej („przygotowanie
kandydatów do samodzielnej pracy naukowej” – art. 3 ust. 1 pkt 3). Zgodnie z ustawą uczelnie mogą prowadzić jednolite studia
magisterskie, studia wyższe zawodowe i uzupełniające studia magisterskie, a także studia podyplomowe, studia doktoranckie
oraz studia i kursy specjalne (art. 4 ust. 2). Poszczególne rodzaje studiów adresowane są do różnych kręgów odbiorców, którzy
po spełnieniu określonych wymagań mogą podjąć kształcenie.
Nie ulega wątpliwości, że przyjęcie na którekolwiek studia jest efektem swobodnej decyzji i inicjatywy osoby o to się ubiegającej.
Następuje za jej zgodą i po spełnieniu pewnych warunków wstępnych (np. dostarczenie określonej dokumentacji, zdanie egzaminów
wstępnych czy wniesienie opłaty). Każde studia mają swój regulamin i plan, ustalane przez właściwe władze uczelni, a dokumenty
te – określające między innymi prawa i obowiązki osoby podejmującej kształcenie – są jawne i dla niej dostępne od chwili podjęcia
starań o przyjęcie na studia. Powyższe dotyczy również studiów doktoranckich, na które każdy – również skarżąca – przyjmowany
jest wskutek własnej inicjatywy, równoznacznej wszak ze zgodą na wypełnianie obowiązków i korzystanie z praw wynikających
z odpowiednich aktów normatywnych. Nikt nie ma obowiązku być doktorantem, jeśli jednak ktoś zamierza uzyskać stopień naukowy,
to winien się podporządkować regulacjom normującym jego sytuację prawną. W przypadku skarżącej były to: ustawa o stopniach
naukowych, rozporządzenie doktoranckie oraz ustalony przez uczelnie program studiów; wszystkie te akty znane jej były w chwili
ubiegania się o przyjęcie na studia (co – jak wynika z akt sprawy – potwierdziła podpisem). Oznacza to, że skoro skarżąca
nie zrezygnowała z ubiegania się o przyjęcie na nie, to dobrowolnie przyjęła warunki wynikające z aktów normatywnych.
Nie ulega wątpliwości, że celem studiów doktoranckich jest uzyskanie przez doktoranta stopnia naukowego oraz przygotowanie
go do prowadzenia samodzielnej pracy zarówno naukowej, jak i dydaktycznej. Dla realizacji tego celu uczelnia może tak kształtować
plan tych studiów, by osoba na nich kształcona po pierwsze miała kwalifikacje wystarczające do zdania egzaminów doktorskich,
po wtóre do przedłożenia rozprawy doktorskiej i jej publicznej obrony, po trzecie zaś do podjęcia samodzielnej pracy naukowo-badawczej
i dydaktycznej. Taki też jest cel unormowań zawartych w rozporządzeniu doktoranckim, przewidującym samodzielne prowadzenie
zajęć dydaktycznych jako jeden z elementów kształcenia, pozostający w związku z ustawowymi zadaniami uczelni. Dodać należy,
że element ten jest dobrowolnie akceptowany przez osobę decydującą się na podjęcie studiów.
Stosunek prawny łączący uczelnię i doktoranta ma charakter szczególny i odrębny od stosunku pracy, o czym świadczy jego uregulowanie
przepisami szczególnymi zamiast poddania go reżimowi kodeksu pracy. Jest to stosunek administracyjno-prawny ze wszystkimi
wynikającymi stąd konsekwencjami. W związku z tym samodzielne prowadzenie przez doktoranta zajęć dydaktycznych nie może być
utożsamiane ze świadczeniem pracy, co oznacza, że nie sposób do niego odnosić konstytucyjnych norm powołanych przez skarżącą
jako wzorce kontroli. Podobnie rzecz się ma ze studenckimi praktykami zawodowymi (wszak studenta z uczelnią również wiąże
stosunek administracyjno-prawny), polegającymi na wykonywaniu czynności, które przez inne osoby wykonywane są w ramach stosunku
pracy i za wynagrodzeniem (np. prowadzenie szkolnych lekcji przez adepta filologii, praca studenta prawa w sekretariacie wydziału
sądu powszechnego; § 1 ust. 2 rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 12 sierpnia 1991 r. w sprawie studenckich praktyk zawodowych,
Dz. U. Nr 73, poz. 323 ze zm., stanowi: „formę, miejsce i czas trwania praktyki określają, zależnie od decyzji rektora, rady
wydziałów lub dziekani (...)”).
Skoro stosunek prawny łączący doktoranta z uczelnią nie jest stosunkiem pracy, a prowadzenie zajęć dydaktycznych służy wykształceniu
w doktorancie cech niezbędnych osobie ubiegającej się o stopień naukowy doktora, nie może być ono uznane za „pracę” w znaczeniu,
w jakim terminem tym posługuje się Konstytucja. Tym samym oba wskazane wzorce kontroli uznać trzeba za niewłaściwie dobrane,
co prowadzi do ustalenia, że § 5 ust. 1 rozporządzenia doktoranckiego nie jest z nimi niezgodny.
Z tych względów Trybunał Konstytucyjny orzekł, jak na wstępie.