Rada Krajowa Federacji Związków Zawodowych Pracowników Ochrony Zdrowia pismem z 24 czerwca 1996 r. wystąpiła z wnioskiem do
Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie niezgodności ustawy z 23 maja 1991 r. o rozwiązywaniu sporów zbiorowych pracy (dalej:
ustawa) z art. 1 i art. 85 przepisów konstytucyjnych pozostawionych w mocy oraz z art. 24114 § 1 pkt 2 b i c i art. 24119 § 3 kodeksu pracy i z art. 4, art.6, art. 7 i art. 21 ustawy z 23 maja 1991 r. o związkach zawodowych.
Wnioskodawca nie sprecyzował, które przepisy zakwestionowanej ustawy uważa z sprzeczne z konstytucją; dopiero na rozprawie
ograniczył zakres wniosku do art. 5 ustawy.
Wnioskodawca wskazuje, że przyjęte w zakwestionowanej ustawie pojęcie pracodawcy sytuuje jako stronę sporu zbiorowego, toczonego
przez związki zawodowe, reprezentujące pracowników zatrudnionych w jednostkach organizacyjnych stanowiących część administracji
rządowej lub samorządowej, kierownika takiej jednostki. Stroną sporu nie może natomiast stać się resortowy minister bądź przewodniczący
zarządu gminy, nawet wówczas, gdy są oni stroną ponadzakładowego układu zbiorowego pracy lub gdy przedmiot sporu wiąże się
bezpośrednio ze sferą ich działalności prawodawczej lub wykonawczej. Zdaniem wnioskodawcy uniemożliwia to związkom zawodowym
prowadzenie sporu zbiorowego dotyczącego warunków pracy, płac lub świadczeń socjalnych pracowników państwowych jednostek sfery
budżetowej bądź pracowników samorządowych jednostek sfery budżetowej. Jedynie kompetentnym do występowania w tych sprawach
jest bowiem nie bezpośredni pracodawca, a – odpowiednio – właściwy minister lub przewodniczący zarządu gminy.
Z tych względów wnioskodawca uważa, że kwestionowana ustawa “narusza zasadę demokratycznego państwa prawnego, zasady sprawiedliwości
społecznej oraz prawa związków zawodowych i jest sprzeczna z ustawą – Kodeks pracy”.
2. Postanowieniem z 3 września 1996 r. (T. 36/96) Trybunał Konstytucyjny nadał wnioskowi dalszy bieg po jego wstępnym rozpoznaniu w trybie art. 23 ustawy z 29 kwietnia 1985
r. o Trybunale Konstytucyjnym.
3. Prokurator Generalny, w piśmie z 15 października 1996 r., nie podzielił zarzutów wnioskodawcy i wniósł o uznanie, że kwestionowana
ustawa nie jest niezgodna z art. 1 i art. 85 przepisów konstytucyjnych.
Prokurator Generalny zauważył przede wszystkim, że wniosek nie zawiera argumentów merytorycznych uzasadniających postawiony
w nim zarzut niekonstytucyjności ustawy. Na gruncie obowiązującego ustawodawstwa stroną sporu zbiorowego jest tylko bezpośredni
pracodawca, w żadnym przypadku nie może być nią natomiast organ państwa lub samorządu terytorialnego, nawet wówczas, gdy spór
powstaje w jednostce organizacyjnej stanowiącej własność, lub nadzorowaną przez państwo lub samorząd terytorialny. Państwo
nie może być bowiem traktowane jako pracodawca.
Prokurator Generalny przyznał, że pracodawcy – jednostki organizacyjne sfery budżetowej – są ograniczeni w swoich możliwościach
negocjowania żądań i postulatów pracowniczych stanowiących przedmiot sporu zbiorowego. Podkreślił jednak specyfikę sytuacji
tej grupy pracowniczej, ponieważ jej stan materialny jest wypadkową możliwości finansowych budżetu państwa oraz budżetów lokalnych.
Do sytuacji tej grupy pracowniczej odnoszą się też szczególne unormowania, m.in. zawarte w ustawie z 23 grudnia 1994 r. o
kształtowaniu środków na wynagrodzenia w państwowej sferze budżetowej.
Zdaniem Prokuratora Generalnego zarzuty wnioskodawcy dotyczą słuszności rozwiązań zawartych w ustawie. Prokurator Generalny
przypomniał, że Trybunał Konstytucyjny nie uważa się za kompetentny do merytorycznej oceny trafności przyjętych w ustawie
rozwiązań prawnych. Rozwiązania przyjęte w ustawie z 23 maja 1991 r. mieszczą się w granicach swobody legislacyjnej ustawodawcy.
Nie ma też podstaw do kwestionowania ich zgodności z art. 85 przepisów konstytucyjnych, bo “nie stanowi on o prawach związków
zawodowych”.
W odniesieniu zaś do zarzutu niezgodności ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych z kodeksem pracy oraz ustawą o związkach
zawodowych Prokurator Generalny przypomniał orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego wykluczające badanie poziomej kolizji norm
prawnych, nawet jeśli jedna z nich ma charakter kodeksowy.
4. Do wniosku ustosunkował się też Minister Pracy i Spraw Socjalnych, który w piśmie z 10 lutego 1997 r. uznał zarzuty wnioskodawcy
za nieuzasadnione. Minister zwrócił uwagę, że wnioskodawca nie przedstawił argumentów ani dowodów, które potwierdzałyby zarzut
niezgodności z konstytucją i innymi aktami ustawowymi całej ustawy z 23 maja 1991 r. Za niezrozumiałe, w przekonaniu ministra,
należy uznać zarzuty niezgodności ustawy z 23 maja 1991 r. z postanowieniami kodeksu pracy czy ustawy o związkach zawodowych
(uzupełnia się ona bowiem z ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych tworząc w połączeniu z innymi ustawami określony system
prawa o związkach zawodowych).
Gdy chodzi o zarzut niekonstytucyjności rozwiązań przyjętych w ustawie z 23 maja 1991 r., to przyjęte w niej unormowania w
niczym nie ograniczają praw związków zawodowych w zakresie prowadzenia sporów zbiorowych. Zdaniem ministra, “sugestia, by
minister lub przewodniczący zarządu gminy zostali uznani za stronę sporu ponadzakładowego, w sytuacji gdy przedmiot tego sporu
wiąże się bezpośrednio ze sferą ich działalności prawodawczej lub wykonawczej, oznacza w istocie akceptację sporów i strajków
politycznych, których presja nie jest skierowana w stosunku do pracodawców lecz w stosunku do organów państwa i samorządu
terytorialnego”. Taki pogląd oznacza jednak nie tyle zakwestionowanie konstytucyjności obecnej regulacji, lecz jest wyrazem
negacji celowości i racjonalności tej regulacji i żądaniem nowej regulacji prawnej.
Trybunał Konstytucyjny zważył co następuje:
1. Rzeczywistym przedmiotem sporu w rozpoznawanej tu sprawie jest podmiotowe ujęcie stron sporu zbiorowego, jeśli dotyczy
on pracowników zatrudnionych w jednostkach organizacyjnych stanowiących część administracji rządowej lub samorządowej. Nie
budzi wątpliwości określenie strony “pracowniczej” tego sporu, bo – zgodnie z art. 2 ust. 1 ustawy – prawa i interesy pracowników
są reprezentowane przez związki zawodowe. Gdy chodzi natomiast o stronę pracodawców, to art. 5 ustawy uznał za pracodawców
“zakłady pracy określone w art. 3 Kodeksu pracy...”. Art. 3 kp jest od dawna przedmiotem ustabilizowanego orzecznictwa sądowego
(zob. zwłaszcza uchwała 7 sędziów SN z 6 sierpnia 1980 r., V PZP 12/78, OSNCP 1980, Nr 12, poz. 226; wyroki SN z: 10 października 1983 r., I PR 84/83, Służba Pracownicza 1984, nr 1, s. 25; 9 września 1977 r., I PRN 115/77, PiZS 1979, Nr 10, s. 78; 19 kwietnia 1979 r,, I PR 16/79, OSNCP 1979, Nr 10, poz. 205 oraz postanowienie SN z 3 marca 1983 r., I PRZ 11/83, Służba Pracownicza 1983, nr 5, s. 40), którego aktualność nie uległa zmianie po zmianach ustrojowych i w pełni jest afirmowana
przez obecną doktrynę prawa pracy. Na tym tle za niesporne należy uznać, że – w interesującej nas kwestii – pracodawcą dla
pracowników zatrudnionych w jednostkach organizacyjnych stanowiących część administracji rządowej lub samorządowej (jednostkach
sfery budżetowej) są te jednostki organizacyjne reprezentowane przez ich kierowników (W. Masewicz, Zatarg zbiorowy pracy, Bydgoszcz 1994). Stroną sporu zbiorowego może więc stać się tylko konkretny (“bezpośredni”) pracodawca, natomiast państwo
(odpowiedni minister) lub jednostka samorządu terytorialnego (przewodniczący zarządu gminy) mogą być tylko określani mianem
“pracodawcy pośredniego”, co wyłącza ich z zakresu pojęciowego art. 3 kp i – w konsekwencji – art. 5 ustawy z 23 maja 1991
r.
Trybunał Konstytucyjny stwierdza tym samym, że – na gruncie wyraźnych sformułowań art. 5 ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych
i art. 3 kodeksu pracy – nie ma możliwości dokonania takiej wykładni tych przepisów, by uznać ministrów (przewodniczących
zarządów gmin) za “bezpośrednich pracodawców”, a więc włączyć ich w charakterze strony do sporu zbiorowego. Nie da się tym
samym zastosować w tej sprawie techniki wykładni ustawy w zgodzie z konstytucją. Jak wskazano w orzeczeniu z 3 grudnia 1996
r., K. 25/95 (OTK ZU nr 6/1996, s. 504) technika ta zawsze powinna znajdować miejsce w orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego
pod warunkiem jednak, że “pozwalają na to ugruntowane reguły wykładni odniesione do brzmienia właściwych przepisów”. Art.
3 kodeksu pracy jest zaś rozumiany na tyle jednolicie w doktrynie i orzecznictwie, że nadanie mu innego znaczenia i skonstruowanie
na tym tle pojęcia pracodawcy podzielonego byłoby zabiegiem nie znajdującym oparcia w uznanych regułach wykładni.
Nie znalazłby ten zabieg też poparcia na tle historii prac ustawodawczych, bo rozwiązanie ustanowione w art. 5 ustawy z 1991
r. to zostało przyjęte świadomie i było wyrazem dążenia ówczesnego ustawodawcy do uwolnienia naczelnych centralnych organów
państwowych, a także władz samorządowych od bezpośredniego udziału w rozwiązywaniu sporów powstających w jednostkach podporządkowanych.
Jak słusznie wskazał Minister Pracy i Polityki Socjalnej, “polskiemu prawu pracy obca jest instytucja tzw. zastępczego lub
alternatywnego sporu zbiorowego, w którym prawa i zobowiązania wynikające ze stosunku pracy przejęłyby inne podmioty prawa
lub inne organy”.
Art. 5 ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych został więc przez wnioskodawcę odczytany prawidłowo, nie znaczy to jednak,
by prawidłowe były też zarzuty postawione wobec tego rozwiązania.
2. Trybunał Konstytucyjny zauważa na wstępie, że w polskim systemie prawnym nie ma odrębnych przepisów, które w sposób szczególny
określałyby procedurę sporów zbiorowych dotyczących pracowników tzw. sfery budżetowej. Do tych sporów odnosi się ogólne unormowanie
zawarte w ustawie z 23 maja 1991 r. i właśnie na skutek zastosowania tego ogólnego unormowania w sporach tych występuje bezpośredni
pracodawca, a nie właściwy resortowo minister czy przewodniczący zarządu gminy. Zarzuty wnioskodawcy, które odnoszą się do
tej sytuacji, nie są zarzutami przeciwko istnieniu określonego uregulowania szczególnego, a zarzutami przeciwko brakowi takiego
uregulowania szczególnego w obowiązujących przepisach, które ogólnie i jednolicie normują procedurę rozwiązywania sporów zbiorowych.
Tego typu unormowanie szczególne znalazło się w art. 24114 kp w odniesieniu do układów zbiorowych i – zdaniem wnioskodawcy – powinno się też znaleźć w ustawie z 23 maja 1991 r. w odniesieniu
do sporów zbiorowych.
Trybunał Konstytucyjny pragnie przypomnieć swoje stanowisko zawarte w orzeczeniu z 13 listopada 1996 r., K. 17/96 (OTK ZU
nr 5/1996, s. 364), iż nie jest jego rolą występowanie w charakterze ustawodawcy pozytywnego. Trybunał Konstytucyjny nie może
uzupełniać obowiązujących ustaw nowymi treściami normatywnymi, może jedynie usuwać z systemu prawa normy uważane za niekonstytucyjne.
Zawsze jednak musi liczyć się ze skutkami takich orzeczeń. Uznanie niekonstytucyjności ustawy tylko z tego powodu, że nie
zawiera ona określonych rozwiązań szczegółowych, jest więc możliwe, ale przed podjęciem takiego rozstrzygnięcia należy starannie
rozważyć stan prawny, jaki powstanie w wyniku wyeliminowania takiej ustawy z systemu prawa. Gdyby taki nowy stan prawny miał
okazać się jeszcze bardziej oddalony od wymagań konstytucyjnych, to orzeczenie o niekonstytucyjności mijałoby się z celem.
Na tle tej refleksji ogólnej Trybunał Konstytucyjny przystąpił do analizy poszczególnych zarzutów wnioskodawcy.
3. Zarzut pierwszy dotyczy naruszenia art. 1 przepisów konstytucyjnych i ujęty jest jako zarzut “naruszenia demokratycznego
państwa prawnego [i] zasady sprawiedliwości społecznej” (s. 2 wniosku). Na rozprawie sprecyzowano ten zarzut jako odnoszący
się do naruszenia zasady zaufania obywatela do państwa i stanowionego przez nie prawa.
Trybunał Konstytucyjny uważa, że zarzut ten jest zbyt ogólnikowy i nieprecyzyjny, by mógł stanowić podstawę oceny konstytucyjności
ustawy z 23 maja 1991 r. Zasada demokratycznego państwa prawnego ma na tyle bogatą treść i rozdziela się na tyle zasad o bardziej
szczegółowym charakterze, że nie można powoływać jej bez konkretnego wskazania, które elementy owej zasady zostały naruszone
przez ustawodawcę i na czym owo naruszenie polega. Trybunał Konstytucyjny może bowiem orzekać tylko na podstawie konkretnie
sformułowanych zarzutów niekonstytucyjności.
Kontrola konstytucyjności ustaw przebiega w oparciu o domniemanie, że badane normy są zgodne z konstytucją (np. orzeczenia z: 26 kwietnia 1995 r., K. 11/94, OTK w 1995 r., cz. I, s. 134 i 31 stycznia 1996 r., K. 9/95, OTK ZU nr 1/1996, s. 41). Ciężar dowodu spoczywa na podmiocie kwestionującym zgodność ustawy z konstytucją i dopóki nie
powoła on konkretnych i przekonywających argumentów prawnych na rzecz swojej tezy, dopóty Trybunał Konstytucyjny uznawać będzie
kontrolowane przepisy za konstytucyjne. W przeciwnym razie naruszeniu uległaby zasada kontradyktoryjności postępowania przed
Trybunałem Konstytucyjnym, a Trybunał przekształciłby się w organ orzekający z inicjatywy własnej. Jak zaś wskazano w postanowieniu
z 29 października 1996 r., Tw. 55/96 (OTK ZU 1996, Nr 5, s. 390), orzekanie z inicjatywy własnej ma charakter wyjątkowy i
może mieć miejsce tylko w przypadkach szczególnie poważnych naruszeń konstytucji.
Trybunał Konstytucyjny pragnie też raz jeszcze przypomnieć, że jego zadaniem nie jest orzekanie o merytorycznej trafności
rozwiązań przyjmowanych przez ustawodawcę. Do kompetencji ustawodawcy należy stanowienie prawa odpowiadającego założonym celom
politycznym i gospodarczym oraz przyjmowanie takich rozwiązań prawnych, które jego zdaniem będą najlepiej służyły realizacji
tych celów (zob. zwłaszcza orzeczenia z: 7 grudnia 1993 r., K. 7/93, OTK w 1993 r., cz. II, s. 410; 12 stycznia 1995 r., K. 12/94, OTK w 1995 r., cz. I, s. 27; 4 października 1995 r., K. 8/95, OTK ZU nr 1/1995, s. 56 i z 9 stycznia 1996 r., K. 18/95, OTK ZU nr 1/1996, s. 13). Dopiero gdy ustawodawca wyjdzie poza te ramy swobody działania i naruszy określoną normę, zasadę
lub wartość konstytucyjną dopuszczalna jest ingerencja Trybunału Konstytucyjnego.
4. To samo rozumowanie można odnieść do zarzutu naruszenia zasady sprawiedliwości społecznej, ponieważ też nie został on rozwinięty
we wniosku.
W tym zakresie Trybunał Konstytucyjny widzi jednak dodatkowo potrzebę zasygnalizowania odrębności sytuacji prawnej pracowników
tzw. sfery budżetowej. Jak wskazano w orzeczeniu z 14 marca 1995 r. (K. 13/94, OTK w 1995 r., cz. I), pracownicy sfery budżetowej stanowią zróżnicowaną grupę pracowniczą. Niemniej jednak można zaobserwować
pewne wspólne dla nich cechy odróżniające ich sytuację od sytuacji pracowników zatrudnionych w sferze gospodarczej. “Zatrudnienie
w sferze gospodarczej stało się obecnie mniej bezpieczne, bardziej stresowe i te trendy mają charakter trwały. Nawet w tych
bogatych państwach Europy Zachodniej, w których wynagrodzenia w sektorze publicznym kształtują się poniżej poziomu wynagrodzeń
w sektorze prywatnym występuje przepływ kadr w obydwu kierunkach. Pracownicy sektora prywatnego przechodzący do sektora publicznego
kierują się większym komfortem pracy, prestiżem związanym z obejmowanym stanowiskiem, gwarancjami bezpieczeństwa socjalnego
itp.” (tamże, s. 76). Na tym tle dopuszczalne jest nieco inne kształtowanie sytuacji prawnej pracowników sfery publicznej (budżetowej)
niż innych pracowników, zwłaszcza zatrudnionych przez prywatnego pracodawcę. Odrębności te są widoczne w wielu kwestiach,
by wspomnieć choćby inny podmiotowo tryb negocjowania i zawierania układów zbiorowych pracy, szczególne mechanizmy ustalania
przyrostu wynagrodzeń itp. Nie bez znaczenia jest też bliskie powiązanie finansowania sfery budżetowej z budżetem państwa
(samorządów), a więc także z obciążeniami podatkowymi, które ustawodawca nakłada na obywateli.
Te odrębności prowadzą do wniosku, że trudno byłoby mówić o jednakowej (równej) sytuacji prawnej pracowników sfery budżetowej
i pracowników zatrudnionych przez pracodawców innego typu. Skoro zaś zasada sprawiedliwości społecznej jest przez Trybunał
Konstytucyjny rozpatrywana w ścisłym powiązaniu z zasadą równości, to trudno byłoby twierdzić – w związku z brakiem konkretnych
zarzutów i argumentów przedstawionych przez Wnioskodawcę, że szczególne konsekwencje, które ogólne pojęcie “pracodawcy” powoduje
dla procesu sporów zbiorowych w sferze budżetowej oznacza oczywiste naruszenie zasady sprawiedliwości społecznej.
5. Szerszego natomiast rozważenia wymaga zarzut naruszenia art. 85 przepisów konstytucyjnych. Choć we wniosku nie sprecyzowano,
jakie konkretne treści wynikające z tego przepisu zostały naruszone, to jednak za zbyt daleko idące należy uznać stanowisko
Prokuratora Generalnego, iż art. 85 nie stanowi o prawach związków zawodowych. Prawda, że jest to przepis pochodzący z poprzedniej
epoki ustrojowej i stopień precyzji jego sformułowań wiernie oddaje ówczesne pojmowanie roli konstytucji jako ustawy zasadniczej.
Skoro jednak został on utrzymany w mocy przez demokratycznego ustawodawcę w 1992 r., to oznaczało to uznanie, iż można z tego
przepisu wydobyć określone treści normatywne.
Z punktu widzenia rozpatrywanej sprawy, podstawowe znaczenie należy przypisać określeniu przez art. 85 związków zawodowych
jako organizacji spełniających doniosłą rolę społeczną, a reprezentujących m.in. interesy oraz prawa ludzi pracy. Wynika z
tego dla ustawodawcy zwykłego nakaz ukształtowania zadań i uprawnień związków zawodowych w taki sposób, by ich suma pozwalała
określić społeczną rolę związków jako rzeczywiście “doniosłą”, a także by pozwalała związkom zawodowym na rzeczywiste i efektywne
reprezentowanie praw i interesów pracowników. Od strony zaś negatywnej można uznać, że sprzeczne z art. 85 przepisów konstytucyjnych
byłyby takie regulacje ustawowe, które sprowadzałyby rolę związków zawodowych poniżej pewnego minimum “doniosłości” i uniemożliwiałyby
im reprezentowanie interesów i praw pracowników. Tego typu oceny mogą być jednak dokonywane tylko na tle całokształtu ustawowej
regulacji zadań, kompetencji i uprawnień związków zawodowych, a uznanie zarzutu naruszenia konstytucji możliwe byłoby tylko
w wypadkach oczywistego i drastycznego wkroczenia przez ustawodawcę w owe konstytucyjnie nakazane minimum (istotę) roli związków
zawodowych. Nie można wykluczać, że całkowite odizolowanie związków zawodowych od wpływu na decyzje podejmowane przez rzeczywistych
– politycznych i finansowych – dysponentów losów określonej grupy pracowniczej, a dotyczących warunków pracy, płac i świadczeń
socjalnych, mogłoby budzić uzasadnione wątpliwości konstytucyjne.
Z tego punktu widzenia Trybunał Konstytucyjny uważa za niezbędne dokonanie szerszej analizy ukształtowania roli związków zawodowych
jako reprezentantów pracowników tzw. sfery budżetowej. Już na wstępie zgodzić się należy z poglądem Prokuratora Generalnego,
że rozwiązania przyjęte w ustawie o rozwiązywaniu sporów zbiorowych doprowadziły do pewnego ograniczenia pracowników sfery
budżetowej (reprezentujących ich związków zawodowych) w możliwościach negocjowania żądań i postulatów stanowiących przedmiot
sporu zbiorowego. “Bezpośredni pracodawca” – a tylko on może być stroną sporu zbiorowego będzie bowiem często pozbawiony kompetencji
do podejmowania decyzji finansowych wymaganych dla zaspokojenia żądań pracowniczych. Podmiot kompetentny, a więc minister
(przewodniczący zarządu gminy) pozostanie zaś poza formalnym udziałem w sporze zbiorowym. Może to ograniczać rolę tej procedury
w odniesieniu do pracowników sfery budżetowej.
Te rozwiązania ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych trzeba jednak dzisiaj postrzegać na tle unormowań zawartych w kodeksie
pracy, a dotyczących układów zbiorowych pracy. Sprawy warunków pracy, płac lub świadczeń socjalnych, które mogą być przedmiotem
sporu zbiorowego (art. 1 ustawy z 23 maja 1991 r.) mogą też przecież znaleźć określenie w ponadzakładowym układzie zbiorowym.
W myśl art. 24114 § 1 kp, ponadzakładowy układ zbiorowy pracy jest zawierany po stronie pracodawców przez właściwego ministra, gdy chodzi o
pracodawców zatrudniających pracowników państwowych jednostek sfery budżetowej, a przez przewodniczącego zarządu gminy (zarządu
związku komunalnego), gdy chodzi o pracodawców zatrudniających pracowników samorządowych jednostek sfery budżetowej. W tej
więc procedurze związki zawodowe, działając jako reprezentacja pracowników (art. 24116 i art. 24117 kp) mają możliwość prowadzenia rokowań z osobami bezpośrednio kompetentnymi do podejmowania wszelkich niezbędnych decyzji
związanych z zaspokojeniem żądań pracowniczych. Możliwość ta jest wprawdzie zależna od zdolności wszystkich organizacji związkowych
(a – w każdym razie – wszystkich reprezentatywnych organizacji związkowych) do wspólnego działania, ale też nie ma konstytucyjnych
przeszkód, by ustawodawca kształtował rolę związków zawodowych stosownie do ich siły, zdolności porozumienia się i jednolitości
występowania wobec pracodawców.
Prowadząc rokowania nad układem zbiorowym, strony mogą też określić tryb rozstrzygania kwestii spornych związanych z przedmiotem
rokowań lub innych spornych zagadnień, które mogą się wyłonić w trakcie tych rokowań (art. 2413 § 2 kp). Może to oznaczać modyfikację ogólnej procedury rozwiązywania sporów zbiorowych i np. włączać ministra do bezpośredniego
udziału w takich sporach.
Nie można oczywiście zapominać, że postępowanie układowe wymaga zgodnych ustaleń obu stron i tym m.in. różni się od postępowania
przy rozwiązywaniu sporu zbiorowego. Zauważyć też trzeba, że nie ma przeszkód prawnych, by procedury te toczyły się równolegle
i wówczas rokowaniom prowadzonym z ministrem w ramach postępowania układowego mogą towarzyszyć spory zbiorowe toczone w poszczególnych
zakładach pracy. Tą drogą możliwe jest też wykorzystanie strajku, który – choć formalnie skierowany przeciwko “bezpośrednim
pracodawcom” – nie będzie bez wpływu na rokowania związków zawodowych z ministrem prowadzone w trybie kodeksu pracy. Tego
typu sytuacje nie są obce praktyce życia społecznego.
Nie rozwiązuje to wskazanych wyżej słabości postępowania przy rozwiązywaniu sporów zbiorowych, ale też celem Trybunału Konstytucyjnego
nie jest wykazywanie, że ustawa z 23 maja 1991 r. przyjęła najlepsze z możliwych uregulowań. Trybunał Konstytucyjny ogranicza
się do oceny tych uregulowań z punktu widzenia art. 85 przepisów konstytucyjnych i z punktu widzenia pytania, czy całokształt
unormowań dotyczących pracowników tzw. sfery budżetowej stwarza związkom zawodowym możliwość wypełniania ich konstytucyjnie
przypisanej roli. Powiązanie unormowań dotyczących rozwiązywania sporów zbiorowych z unormowaniami dotyczącymi ponadzakładowych
układów zbiorowych prowadzi do wniosku, że nie można mówić o usytuowaniu roli związków na poziomie niższym od konstytucyjnie
wymaganego minimum.
Konkluzji powyższej nie sprzeciwia się istnienie niespójności pomiędzy rozwiązaniami przyjętymi w ustawie z 23 maja 1991 r.
(która wyłącza ministra od roli strony w sporze zbiorowym) i przyjętymi w kodeksie pracy (który nadaje ministrowi rolę strony
w postępowaniu układowym). Dopóki owe rozwiązania, rozpatrywane jako całość, nie przekreślają konstytucyjnie wyznaczonej roli
związków zawodowych, dopóty pozostają one w sferze swobody ustawodawcy do kształtowania prawa odpowiadającego założonym przez
niego celom społecznym i politycznym. Raz jeszcze przypomnieć należy, że wyłączenie ministrów resortowych (przewodniczących
zarządów gmin lub związków komunalnych) od bezpośredniego udziału w rozwiązywaniu sporów zbiorowych było świadomą decyzją
ustawodawcy wywołaną dążeniem do pozostawienia procedury rozwiązywania tych sporów poza bezpośrednim zaangażowaniem ministrów
(organów władzy wykonawczej). Przyjęcie takiego rozwiązania pozostaje w sferze swobody ustawodawczej parlamentu, pozwalającej
parlamentowi na dokonywanie wyboru możliwych rozwiązań i przyznawania preferencji tym rozwiązaniom, które w sposób najwłaściwszy
przynieść mają oczekiwane efekty społeczne i ekonomiczne. Te polityczne decyzje ustawodawcy pozostają poza sferą kontroli
Trybunału Konstytucyjnego, który powołany jest do ingerencji tylko w takich sytuacjach, gdy dojdzie do naruszenia określonych
norm, zasad lub wartości konstytucyjnych. Takiego naruszenia Trybunał nie dopatrzył się zaś w niniejszej sprawie.
6. Trybunał Konstytucyjny pozostawił bez rozpoznania zarzut niezgodności ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych ze wskazanymi
przez Wnioskodawcę unormowaniami kodeksu pracy i ustawy o związkach zawodowych. Ustabilizowana już linia orzecznictwa Trybunału
Konstytucyjnego (np. orzeczenia z: 12 stycznia 1995 r., K. 12/94, OTK w 1995 r., cz. I, s. 29; 24 stycznia 1995 r., K. 5/94, OTK w 1995 r., cz. I, s. 46; 4 października 1995 r., K. 8/95, OTK ZU nr 1/1995, s. 56; 23 października 1995 r., K. 4/95, OTK ZU nr 2/1995, s. 107 i z 13 marca 1996 r., OTK ZU nr 2/1996, s. 103) ogranicza procedurę kontroli norm prawnych tylko do badania wzajemnych relacji między normami
o różnej randze prawnej (kontrola pionowa). Trybunał Konstytucyjny nie jest natomiast właściwy do badania zgodności między
normami prawnymi tej samej rangi (kontrola pozioma), nawet jeżeli jedna z tych norm jest zawarta w tak autorytatywnym akcie
prawnym, którym jest kodeks (orzeczenie z 18 października 1994 r., K. 2/94, OTK w 1994 r., cz. II, s. 45–46). Z tego powodu Trybunał nie miał podstaw do merytorycznego rozpoznania tej części zarzutów
postawionych we wniosku.
Z tych względów Trybunał Konstytucyjny orzekł jak w sentencji